Przez długi czas ciężko było jednoznacznie określić, czym dokładnie jest wrak zalegający na dnie nieopodal Helu. Domysłów było sporo i dopiero szczegółowy rekonesans, pomiary oraz praca przy archiwach, pozwoliły określić typ, pochodzenie oraz dokładny egzemplarz jednostki. KriegsFishKutter typu G, był łodzią zaprojektowaną według wytycznych konstrukcyjnych, opartych na następujących kryteriach: szybkość budowy, wykonanie z powszechnie dostępnych materiałów, zdolność pełnienia podstawowych zadań bojowych – ochrona portów, osłona konwojów i patrolowanie wybrzeża.
Kriegsmarine było najsłabiej przygotowane do wojny ze wszystkich niemieckich formacji. Dodatkowo kiedy obszar III Rzeszy znacznie się powiększył, sprawa skomplikowała się jeszcze mocniej. Rozwiązania nie stanowiły nawet jednostki zajęte na terenie podbitych państw, dozbrojone i przerobione na okręty wojenne, gdyż często ich ograniczenia konstrukcyjne zbyt mocno przeszkadzały w pełnieniu funkcji militarnych. Dodatkowym problemem był brak jednolitości i związane z tym problemy z naprawa i pozyskiwaniem części. W końcu toczyła się wojna i każda ilość surowca była na wagę złota.
KFK typ G był jednym z siedmiu modeli testowanych, przed podjęciem decyzji o wprowadzeniu do masowej produkcji. Po uzyskaniu najlepszych wyników, zadecydowano o rozpoczęciu budowy całych partii nowego kutra. Łącznie powstało 612 egzemplarzy nowej jednostki, z czego w wyniku prowadzonych później działań utracono 135. Co ciekawe ostatnie egzemplarze tego modelu, można było spotkać na wodzie jeszcze w 2001 roku!
Długość całkowita nowej jednostki wynosiła 24 metry, szerokość 6,4 metra, wyporność 10 BRT, a maksymalne zanurzenie 2,75 metra. Napęd stanowił pięciocylindrowy silnik Diesla o mocy 175-220 KM, który wprawiał w ruch czteropłatową śrubę o średnicy 1,3 metra. Uzbrojenie stanowiły: działko kal. 37 Mm, 2-4 działka przeciwlotnicze kal. 20 Mm oraz 6 bomb głębinowych. Całość obsługiwała załoga złożona z 15 ludzi.
Wrak popularnej „Kanonierki”, czyli egzemplarz KFK 532, został najprawdopodobniej zbudowany w gdyńskiej stoczni w 1944 roku. 30 października zostaje przydzielony do 3 Flotylli Uboot Jager – nowo powstałej formacji w Świnoujściu. W okresie od października 1944 do stycznia 1945 stacjonuje w Pilawie, wchodząc w skład 9 dywizji zabezpieczenia. Następnie zostaje przeniesiony na Hel, z zadaniem osłony konwojów (trwa akcja ewakuacyjna „Hannibal”). Tam też służy jako UJ 301 w Marineoberkomando, aż do dnia 8 kwietnia 1945 roku, kiedy to podczas postoju w porcie, zostaje trafiony bombą przez samolot nieprzyjaciela. Pożar trawiący jednostkę był nie do opanowania, dlatego kuter wyprowadzono poza port i zatopiono przy użyciu okrętu pomocniczego R 71. W zdarzeniu tym zginęło dwóch członków załogi.
Wrak po zatopieniu aż do lutego 2009 roku znajdował się w świetnym stanie. Niestety w związku z niszczeniem podwodnego arsenału na Zatoce Gdańskiej, prowadzonym przez Marynarkę Wojenną, uległ uszkodzeniu w wyniku detonacji bomb głębinowych znajdujących się na pokładzie. Na szczęście pozostało ok. 75% całości, które udostępniono ponownie dla nurków wrakowych 27 kwietnia 2009 roku.
Wrak zaczyna się na głębokości 27 metrów, natomiast przy dnie spotkamy się z głębokością rzędu 32 metrów. Sam kuter, zważywszy na okoliczności (trafienie bombą, pożar, detonacja bomb głębinowych), znajduje się w niezłym stanie. Na dnie usadowił się prawie równo na stępce, z lekkim przechyłem na prawą burtę. Podczas nurkowania na tej lokalizacji, trzeba uważać na silne prądy. Spora część pokładu i wnętrza przysypana jest dużą warstwą piasku. Na dziobie znajdziemy dobrze zachowane działko. Jak zwykle w tego typu miejscach, spotkamy się z liczną populacja dorszy, które zaadoptowały UJ 301 na swoje siedlisko.