26 Lutego w Łódzkim klubie „Improwizacja”, odbyła się druga odsłona Festiwalu Nurkowania Wrakowego. Na dziewięciu wykładach prowadzonych przez wspaniałych prelegentów, zgromadzili się nurkowie wrakowi z całej Polski.
Początek imprezy, przewidziano na godzinę 10:00 i od samego rana w powietrzu można było wyczuć pozytywną atmosferę, wokół festiwalu. Miejscem spotkania okazał się być średniej wielkości klub w centrum Łodzi. Główna część imprezy odbyła się w sali wykładowej, mieszczącej ok. 100 osób. Do dyspozycji gości była również sala barowa, gdzie można było napić się piwa, czy zjeść lunch. Organizatorzy zadbali, aby również goście przebywający w barze, mogli śledzić na bieżąco przebieg wykładów, umieszczając w sali barowej ekran i projektorem.
Festiwal Wrakowy, jest imprezą charytatywną, organizowaną na rzecz łódzkiego hospicjum dla dzieci. Wszystkie środki, uzyskane ze sprzedaży biletów oraz zebrane do skarbonki, podczas trwania festiwalu, przekazane zostaną hospicjum.
To właśnie przedstawiciel hospicjum zabrał głos, jako pierwszy. Podczas swojego przemówienia tłumaczył, dlaczego pomoc dzieciom jest taka ważna. Zwracał uwagę na to, że każde dziecko po otrzymaniu odpowiedniej pomocy, może czerpać taką samą radość z życia jak zdrowy człowiek.
Kolejne prelekcje, to już prawdziwa uczta, dla miłośników nurkowania wrakowego. Na początku odbył się wykład Grzegorza Kowalskiego, o pierwszym polskim nurkowaniu na wrak statku M/S Piłsudski.
Podczas prezentacji można było dowiedzieć się więcej o narodzinach polskiej floty pasażerskiej, budowie pierwszego polskiego transatlantyku, jakim był M/S Piłsudski, historii tego statku oraz nurkowaniach na nim.
Grzegorz Kowalski opowiedział jak wyglądała wyprawa na wrak Piłsudskiego oraz jakie napotkali trudności. Wrak jest stosunkowo rzadko uczęszczany, gdyż leży daleko od brzegu. Kłopotów dostarczają także, silne pływy występujące w tym miejscu. Identyfikacja wraku była możliwa, dzięki charakterystycznej budowie dziobu.
Jako drugi w klubie Improwizacja, wystąpił Aleksander Ostasz, redaktor naczelny magazynu Nurkowanie. Opowiedział o nurkowaniach na wrakach, jakie w przeciągu wielu lat zostały opisane na łamach dowodzonego przezeń czasopisma. Dalszą część prezentacji, stanowił opis poszukiwania wraków w rzekach, bagnach oraz jeziorach. Jak się okazuje, w takich miejscach można znaleźć czołgi, pojazdy wojskowe oraz samoloty. Aleksander Ostasz zwracał szczególną uwagę, by nie traktować tego, co znajdujemy w jeziorach w kategorii złomu, a raczej, jako zabytki.
Następnym prelegentem był Mirek Standowicz. Były instruktor walki wręcz w czerwonych beretach, nurek zawodowy, instruktor nurkowania TDI/SDI, skoczek spadochronowy i pięciokrotny mistrz Polski w karate. Jego wykład dotyczył, przybliżenia zgromadzonym, pierwszego polskiego nurkowania na wraku okrętu ORP Grom.
Kolejny wykład, poprowadził gość z zagranicy – Leigh Bishop. Przez wielu jest on uważany, za jednego z czołowych fotografów wrakowych świata. Sfotografował i udokumentował ponad 100 nieznanych wcześniej wraków. Nurkuje od 20 lat i odkąd zajął się tą dziedziną, fascynowały go wraki statków pasażerskich. Także pierwsza prezentacja, jaką wygłosił tego dnia, dotyczyła wraków transatlantyków, spoczywających w morskiej toni. Leigh opowiadał o Lusitanii, statku, który został zatopiony w maju 1915 roku, na południe od Irlandii. Na jego pokładzie zginęło 1198 osób, a zatopienie spowodowało przyłączenie się Ameryki do pierwszej wojny światowej. Jak mogliśmy się dowiedzieć, na wraku doskonale zachowała się kabina nawigacyjna oraz część dziobowa. Kolejnym omawianym wrakiem była Justicia. Był to trzeci największy transatlantyk, który zatonął podczas II Wojny Światowej. Na tym wraku, Leigh użył po raz pierwszy nowej metody fotografii wraków z długim czasem ekspozycji czarno białym filmem oraz statywem. Kolejnym wrakiem, którym była mowa, był TSS Transylvania. Jest to jeden z wielu wraków, czekających na dokładne zbadanie. Podczas prezentacji, mogliśmy obejrzeć zdjęcia podwodne, zrobione na głębokości 135 metrów. Transylvania zatonęła z ładunkiem złota o wartości 2mln dolarów. Kompania ubezpieczeniowa chciała odzyskać ładunek i zatrudniła do tego włoska firmę. Największy problem stanowiła właśnie głębokość, na jakiej spoczywa jednostka. Pomimo tego udało się odzyskać złoto w latach 20 zeszłego wieku. Technika, jaką zastosowano polegała na opuszczaniu na dno cylindra z człowiekiem, który obserwował wrak i komunikował się z powierzchnią. Następnie operator na statku, bazując na informacjach, przekazywanych z dna, opuszczał na wrak szczypce, które go rozrywały i pobierały złoto. Cała operacja zajęła 7 lat, a w jej wyniku odzyskano 98% złota. Kolejnym omawianym wrakiem był Britannic, największy obecnie wrak na świecie. Został on odkryty przez legendarnego Jacques Cousteau. Głębokość, na jakiej zaległa jednostka, to 120 metrów. Leigh uczestniczył w 4 wyprawach na Britannica. W trakcie pierwszych, nurkował jeszcze na obiegu otwartym, gdyż w tamtych czasach rebrethery, nie były wystarczająco bezpieczne. Podczas nurkowań na tym wraku, do fotografowania były używane tak duże kamery, że musiały być wsadzane do wody dźwigiem. Widoczność była stałą i sięgała 20 do 50 metrów.
Leight Bishop opowiedział także o tym w jaki sposób, są organizowane nurkowania, w których uczestniczy. Gdy zaczynał nurkować, używało się jedynie obiegów otwartych i wielu butli bocznych. Takie konfiguracje nie nadawały się, do wykonywania długich nurkowań na dużych głębokościach. Obecnie stosują rebrethery Inspiration, w połączeniu z komputerami VR3 i VRX. Podczas nurkowań bardzo mocno wykorzystywane są też skutery. Wraki są po prostu tak duże, że bez nich nie było by możliwe ich opłynięcie. Podczas nurkowań na głębokość 100 metrów mają czasy denne w granicach 1 godziny, a dekompresja trwa nieraz 7 do 8 godzin.
Następny wykład dotyczył ekspedycji na wrak okrętu Steuben. Temat przybliżał Marcin Jamkowski, autor książki „Duchy z głębin Bałtyku”. Jako zastępca naczelnego polskiej edycji National Geographic, dostał od Marynarki Wojennej, skan obrazu z sonaru niezidentyfikowanego wówczas wraku. Jego długość wynosiła 170m, a szerokość 20m, tak więc musiało to być coś bardzo dużego. Podczas analizy, który z wielkich liniowców nie został jeszcze odkryty na Bałtyku, wyszło, żę najprawdopodobniej jest to Steuben. W momencie odnalezienia Steubena wiedziano o nim bardzo mało. Marcin Jamkowski, pojechał do centrali National Geograpthic w Waszyngtonie, gdzie udało mu się namówić władze czasopisma na organizacje wyprawy.
Odkryty liniowiec został zwodowany w Szczecinie i pływał pod nazwą „München”. W 1931 roku spłonął, niemal doszczętnie w nowojorskim porcie i wydawało się jednak, że to jego koniec, jednak po remoncie stał się najbardziej luksusowym niemieckim liniowcem, a jego nazwa została zmieniona na „Generał von Steuben”. Po kolejnym remoncie stał się jeszcze bardziej luksusowy, a nazwa została skrócona do ostatniego członu – „Steuben”. W czasie wojny statek został przejęty przez Kriegsmarine, a uzbrojony stał się okrętem wojennym i służył, jako baza oraz punkt szkolenia dla załóg U-Bootów. Pod koniec wojny, Steuben został wciągnięty do operacji Hannibal (ewakuacji Niemców z terenów zajmowanych przez Armię Czerwoną). Wielki biały Steuben, jak go nazywano w czasach świetności w czasie tej operacji przepłynął Bałtyk 20 razy. Swój żywot zakończył storpedowany 10 lutego 1945 roku o godzinie 00:50. Na jego pokładzie znajdowało się 5200 osób, z których uratowano jedynie 659. Nurkowania, jakie były realizowane na Steubenie w ramach wyprawy National Geographic, odbywały się z wykorzystaniem zestawów dwubutlowych 2x20l, wypełnionych trimixem 17/50 oraz 2-3 butlami dekompresyjnymi. Wrak jest całkowicie pokryty przez sieci. Dziura po torpedach ma 10-12metrów długości i 4 metry szerokości. Jedynym miejscem, do którego wpłynęli nurkowie był mostek kapitański, o którym wiedzieli z relacji, że został opuszczony przed zatonięciem. Dalej do wraku nie wchodzono z szacunku dla jego ofiar.
Piąta prezentacja wyjątkowo nie dotyczyła nurkowania wrakowego. Podczas jej trwania Robert Klein, przeprowadził warsztaty na temat „Planowania na wypadek awarii”. Wraz z publicznością przeanalizował najczęstsze przyczyny występowania awarii podczas nurkowania oraz sposoby zapobiegania i ich rozwiązywania.
Po Robercie Kleinie, na scenę wkroczył Dominik Dopierała, który opowiedział o wrakach Chorwacji, znajdujących się w pobliżu wyspy Vis. Jest to akwen leżący stosunkowo blisko Polski, w odległości zaledwie kilkunastu godzin jazdy samochodem. Wyspa Vis ma 17km długości i 8km szerokości. Przez wiele lat była zamknięta dla turystyki, ponieważ znajdowały się na niej bazy wojskowe. Wraki, na jakich można tam zanurkować, jako nurek rekreacyjny to: Vassilios – największy wrak w okolicach wyspy, mający 100m długości. Zatonął w wyniku zderzenia z wyspą. Można dostać się do niego nurkując z brzegu. Maksymalna głębokość na wraku to 55m, a minimalna 25m. Leżący na burcie wrak, jest mocno porośnięty przez lokalną florę. Vassilios daje bardzo dużo możliwości penetracji. Podczas nurkowania można wpłynąć między innymi do ładowni statku. Z kolei Tetijeden – jest to jeden z najpłytszych wraków rozsianych wokół wyspy. Zatonął podobnie jak Vassilios, uderzając w skały okalające wyspę. Na wraku można spotkać liczne skorpeny i kongery. Najgłębiej położoną jednostką, dostępną dla nurków rekreacyjnych, jest Fortunal – wrak statku rybackiego. Spoczywa on na głębokości 40-42m. Nurkowanie można zaplanować tak, by skończyć je w jaskini o długości 30-40 metrów i głębokości 6m. Statek zatonął jak wiele innych z powodu uderzenia dziobem w skałę. Dominik Dopierała przedstawił także 3 interesujące wraki dostępne dla nurków technicznych: Brioni – kolejny wrak statku, który zatonął z powodu uderzenia o wybrzeże wyspy. Jego rufa niemalże dotyka skalnej ściany wyspy. Dziób wraku znajduje się na głębokości 60m. Sam wrak ma około 80m długości i leży na lewej burcie. Lovac – jest to najmniejszy z wraków na Vis, ale za to też znajdujący się najgłębiej. Chcąc go zobaczyć trzeba się niestety spieszyć, gdyż trawiony przez korozję, za kilka lat przestanie istnieć. W całości utrzymuje go jeszcze, jedynie stępka wzmocniona metalem. Wrak znajduje się na głębokości 78m, dosyć daleko od brzegu. Oglądając wrak widać bardzo dużo zawalonych konstrukcji. Kończąc nurkowanie warto wynurzać się w kierunku skalistego brzegu. Wśród spoczywających w chorwackich wodach jednostek, znajduje się również wrak samolotu B-17! Rozpiętość skrzydeł bombowca to 32m. Bardzo ciekawe jest pochodzenie tego wraku. W czasie II Wojny Światowe, samolot brał udział w bombardowaniach Wiednia. Uszkodzony krążył wokół zapasowego lotniska na Vis, jednakże w końcu piloci byli zmuszeni lądować na wodzie. Cała załoga, poza dolnym strzelcem, który zginął od ran postrzałowych, wysiadła i dopłynęła do brzegu. Wrak leży na głębokości 72 – 73m, ale często widać go już z głębokości 18m! Na wraku nie ma żadnych ciężkich ruchomych elementów. Wszystkie zostały wyrzucone przez załogę bombowca, która starała się maksymalnie odciążyć samolot podczas lotu. Nurkowanie na wraku można skończyć na 2 sposoby: wynurzając się przy linie lub płynąc do pobliskiej skały i wynurzając się przy niej.
Powoli zbliżając się do końca konferencji dotarliśmy do kolejnego wykładu prowadzonego przez Leigh Bishopa. Tym razem dotyczył on wraków laguny Truka. Akwen ten znajduje się na Pacyfiku i śmiało możemy powiedzieć, że jest to dla nas drugi koniec świata. Laguna jest naturalnym portem, w którym stacjonowały statki podczas II Wojny Światowej. W czasie działań militarnych, teren ten okupowała Japonia, a obecnie znajduje się on pod jurysdykcją USA. Podczas ataku, jaki w czasie wojny przypuściły Stany Zjednoczone na lagunę, zatopiono ponad 80 statków. Lokalne władze doskonale zdają sobie sprawę, z atrakcyjności tego miejsca dla nurków, gdyż na tablicach rejestracyjnych wszystkich samochodów w lagunie, widnieje napis: „World’s Greatest Wreck Diving”. Podczas wykładu zostało zaprezentowanych wiele wspaniałych wraków, w tym: Oite Destroyer – niszczyciel klasy Kamikaze o długości 220 stóp. Został zbombardowany i przerwany na pół przez jedną torpedę. Wracał właśnie do laguny Truka, kiedy dostał informację, żeby uciekać do Japonii. Podczas odwrotu podjął 400 osób, z innego tonącego statku. Storpedowanie przeżyło zaledwie 20 marynarzy. Wrak znajduje się na głębokości 65m. Aikoku Maru – statek handlowy zmieniony na pasażerski. Jego część dziobowa praktycznie zniknęła. Wrak jest ogromny, a jego dno znajduje się na 65m. San Francisco Maru – wrak jest pełny ładunku, z którym został zatopiony. Wnętrza ładowni wypełnione są samochodami i ciężarówkami, na pokładzie natomiast stoją czołgi. Największa głębokość na wraku to 65m. Dekompresje urozmaicają nurkom rekiny, które często odwiedzają wrak. Na zakończenie prezentacji zebrani goście, mogli jeszcze obejrzeć 20 minutowy film z nurkowań na lagunie.
Ostatni wykład na temat wraku SS Carl D. Bradley, poprowadził ponownie Mirek Standowicz. Frachtowiec zatonął podczas bardzo dużego sztormu na jeziorze Michigan. Mirek Stanowicz był pierwszym płetwonurkiem, który nurkował na tym wraku. Początkowo w projekcie miało uczestniczyć 9 nurków, ale w końcu pozostał on sam. Dużym problemem w trakcie realizacji projektu, okazało się znalezienie łodzi, która by go zawiozła nad wrak. Nurkowanie nie odbyły się bez problemów. Załoga łodzi była bardzo mało doświadczona, więc rozwijając poręczówkę, wydała jej 600 stóp, zamiast 400. W wyniku tego po zejściu do wody okazało się, że na wrak trzeba schodzić pod kątem 40 stopni. Dodatkowo załoga przycumowała do liny poręczowej, która w trakcie nurkowania zerwała się. Drugie nurkowanie realizowane na wraku, odbywało się dużo spokojniej. Podczas nurkowania udało się sfilmować nadbudówkę wraku. W trakcie nurkowania, nurek użył 7 butli. Twinset nabity był trimixem 11/60. Na zestawie zamontowana była butla z zapasowym gazem dennym. Do dekompresji zostały użyte gazy: trimix 21/20, nitrox 36 i nitrox 80, a w zapasie czekała jeszcze butla z tlenem.
Organizatorzy zadbali, aby wykłady przykuły uwagę widowni. Udało im się to do tego stopnia, że zgromadzeni uczestnicy, przez cały dzień nie opuścili swojego miejsca.
Na zakończenia festiwalu wśród osób, które wypełniły ankietę zostały rozlosowane nagrody ufundowane przez sponsorów. Praktycznie każdy coś wygrał. Z jednej strony bardzo miło, z drugiej natłok rozdawanych drobiazgów niesamowicie przeciągnął zakończenie, które było mocno wyczekiwane po długim dniu pełnym wystąpień zaproszonych gości.h
Cały festiwal wypadł jednak bardzo pozytywnie. Prelegenci wykazali się ogromna wiedzą merytoryczną, a ich wykłady spotkały się z wielkim zainteresowaniem widowni.
Więcej zdjęć znajdziecie w naszej galerii: 2 Łódzki Festiwal Nurkowania Wrakowego