Kolumbia zamierza podjąć próbę wydobycia bogactw z wraku hiszpańskiego galeonu San Jose. Jednak nie jest jedynym krajem, który rości sobie prawa do skarbu.
Władze Kolumbii zrobiły w czwartek kolejny krok w kierunku wydobycia legendarnego skarbu z hiszpańskiego wraku San Jose. Według szacunków ekspertów ładunek wraku stanowi co najmniej 200 ton złota, srebra i szmaragdów.
Sprawa wydaje się niezwykle trudna, gdyż na bogactwa, które spoczywają pod wodą, chrapkę mają również Hiszpanie i Boliwijczycy. Oba kraje roszczą sobie prawa do cennego ładunku, który poszedł na dno na początku XVIII w.
Fortuna z San Jose
Spory dotyczące wydobycia skarbu z wraku galeonu San Jose, toczą się, odkąd Kolumbijczycy odkryli go 27 listopada 2015 r. Trzeba zaznaczyć, że było to jedno z największych odkryć wrakowych w historii. Oczywiście wszystko za sprawą niesamowitych bogactw, jakie galeon transportował do Hiszpanii. Według szacunków, które obiegły świat po odkryciu wraku, wartość tego, co zabrał na dno, wynosi aż 17 mld USD!
Nic więc dziwnego, że wrak jest przedmiotem zaciekłej batalii o prawa do ładunku. Jednak pomimo upływu kolejnych lat nie rozpoczęto wydobycia. Wystartowała za to i trwa prawna batalia, która ma ustalić prawowitego właściciela oraz zasady, na jakich skarb zostanie podjęty.
Pajęczyna powiązań
Kiedy Brytyjczycy zatopili galeon San Jose 7 czerwca 1708 r., Kolumbia była hiszpańską kolonią. Złoto zrabowane w całej Ameryce Południowej, a zwłaszcza na terenach współczesnego Peru i Boliwii, Hiszpanie składowali w Kartagenie, portowym mieście na północy Kolumbii. Stąd wyruszało statkami w drogę do Europy, aby zasilić skarbiec Królestwa Hiszpanii.
Rząd w Kolumbii uważa, że ładunek z wraku galeonu San Jose, to skarb narodowy. Dlatego jego zdaniem wszystkie wydobyte przedmioty powinny pozostać w kraju. Kolumbijczycy chcą, aby całość trafiła w przyszłości do muzeum, które zamierzają zbudować w Kartagenie.
Dlatego w miniony czwartek, 10 lutego, prezydent Kolumbii wydał w tej sprawie specjalny dekret. W myśl jego postanowień, firmy lub osoby zainteresowane wydobyciem ładunku z wraku San Jose, będą musiały podpisać umowę z państwem i przedstawić rządowi szczegółowy spis swoich znalezisk, a także plany postępowania z odkrytymi artefaktami.
Diabeł tkwi w szczegółach
Na koniec warto zaznaczyć, że chęć wydobycia to jedno, ale możliwość, to zupełnie oddzielna kwestia. Wrak galeonu San Jose spoczywa na dnie, na głębokości ponad 600 m. Czyni to z całej operacji niezwykle skomplikowane przedsięwzięcie, które jest w stanie przeprowadzić tylko kilka podmiotów na całym świecie. Żadne z państw roszczących sobie prawa do wraku i jego ładunku nie dysponuje taką technologią ani zespołem ekspertów. Dlatego konieczny będzie udział zewnętrznych firm. Na ten moment koszt całej operacji wydobywczej Kolumbijczycy oszacowali na ok. 70 mln USD. Jest to ogromna kwota, jednak stanowi zaledwie ułamek skarbu, który czeka na dnie.
Jeżeli interesują cię opowieści o wrakach statków i okrętów, to koniecznie musisz poznać niesamowitą historię „Perseusza”. Znajdziesz ją w 9 numerze naszego kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.