Na północy Stanów Zjednoczonych, w Krainie Wielkich Jezior Ameryki Północnej, łowcy wraków zlokalizowali kolejną zaginioną jednostkę. Tym razem jest to mierzący ponad 100 metrów wrak parowca Pere Marquette No. 18, który zatonął w wodach jeziora Michigan 9 września 1910 roku, czyli równe 110 lat temu!
Wybudowany w 1902 roku parowiec Pere Marquette No. 18, był jednym z najbardziej znanych wraków z Krainy Wielkich Jezior, którego nikt nie mógł odnaleźć. Aż do teraz. Dwaj łowcy wraków z Minnesoty Jerry Eliason i Ken Merryman, połączyli informacje dostępne w archiwach z możliwościami jakie oferuje współczesna technologia i zlokalizowali wrak jednostki na głębokości ponad 150 metrów.
Interesującym faktem jest to, że parowiec opadając na dno wbił się w nie rufą pod takim kątem, że dziób statku znajduje się aż 30 metrów ponad dnem. Fakt ten znajduje potwierdzenie w historycznych relacjach, mówiących o tym, w jaki sposób Pere Marwuette No. 18 zatonął.
To niesamowite, że nurkowie z okolic jeziora Michigan szukali wraku niemal od zawsze, a chłopaki z Minnesoty zeszli pod wodę i dosłownie w ciągu kilku dni znaleźli wrak – powiedział Frederick Stonehouse historyk i autor książek o wrakach z Karainy Wielkich Jezior
To było kilka burzliwych godzin niemal na samym środku jeziora Michigan, kiedy wczesnym rankiem 9 września 1910 roku, statek przewożący około 60 pasażerów i członków załogi oraz blisko 30 wagonów z Ludington w stanie Michigan do Milwaukee w Wisconsin, zaczął nabierać wody szybciej, niż były w stanie to znieść jego pompy.
Kapitan Peter Kilty szybko wydał stosowne rozkazy, starając się ratować sytuację. Załoga zaczęła zrzucać wagony, aby jak najszybciej zmniejszyć ładunek, który w tej chwili zaczął stanowić śmiertelne zagrożenie. Rozkazał również zmianę kursu, aby jak najszybciej dotrzeć do brzegu, a bezprzewodowy telegraf wysłał wiadomość „Carferry 18 tonie na środku jeziora – pomocy – pomocy”.
Znajdujące się w okolicy jednostki po otrzymaniu komunikatu ruszyły z ratunkiem. Tymczasem statek coraz bardziej nabierał wody kierując się w stronę wybrzeża Wisconsin. Wszyscy jednak mieli nadzieję, że jakimś cudem uda się dotrzeć do brzegu, zanim wydarzy się katastrofa.
I właśnie wtedy, jak twierdzą naoczni świadkowie, a co potwierdza eksploracja wraku, rufa Per Marquette No. 18 zniknęła pod wodą a dziób wystrzelił ku niebu, by po chwili zniknąć pod taflą wody, zabierając ze sobą 29 z 60 osób znajdujących się tego dnia na pokładzie.
Amerykańskie media opisują historię zatonięcia parowca jako niezwykłą i tajemniczą. Dodatkowo ten klimat wzmagają wieloletnie i bezskuteczne poszukiwania wraku. Historia zatonięcia Per Marquette No. 18 ze wszech miar jest nietypowa, gdyż kiedy w tej okolicy jakiś statek szedł na dno, to nie było żadnych ocalałych.
Tutaj nie tylko uratowało się ponad 30 osób, ale sam moment zatonięcia widziało kilkadziesiąt innych, spieszących im z pomocą. Niestety kapitan Kilty i jego załoga, czyli ci, którzy mogli udzielić najbardziej wyczerpujących odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę się wydarzyło, poszli na dno razem ze swoim statkiem.
Możliwe, że po 110 latach w końcu uda się odpowiedzieć na pytania dotyczące zatonięcia i eksploracja wraku pozwoli poznać pełną historię tej niezwykłej tragedii, która wydarzyła się równe 110 lat temu…
Kraina Wielkich Jezior Ameryki Północnej pełna jest pięknych i niezwykłych wraków o jednym z najciekawszych możecie przeczytać w 14 numerze kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.