Poszukiwany mężczyzna odpowiedzialny za spowodowanie wypadku i śmierć młodego nurka, o czym informowaliśmy w niedzielę, 5 maja, sam zgłosił się na policję i został aresztowany. Do wypadku doszło w wodach Port Phillip Bay, w pobliżu Melbourne.
41-letni mężczyzna zgłosił się na komisariat następnego dnia po wypadku, w poniedziałek 6 maja. Przypominamy, że był poszukiwany przez policję, jako sprawca śmiertelnego wypadku. Prowadzona przez niego szybka łódź motorowa potrąciła wynurzającego się z wody dwudziestolatka, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Na obecną chwilę mężczyzna pomaga policji w prowadzeniu dochodzenia i nie został jeszcze formalnie oskarżony. Z dotychczasowych ustaleń wiemy, że dwóch dwudziestolatków prowadzących nurkowanie korzystało z boi, którą oznaczyli miejsce wynurzenia, upewniając się tym samym, że będą widoczni dla przepływających jednostek.
Jeden z nurków pomachał nawet pływającym w pobliżu jednostkom, upewniając się, że razem z kolegą są dla nich widoczni. Wszystko miało miejsce dosłownie chwilę przed tym, zanim doszło do kolizji. Chwilę później 29-latek znalazł swojego partnera nieprzytomnego, unoszącego się w toni.
Dzięki pomocy udzielonej przez załogę przepływającej jednostki, ofiarę szybko przetransportowano na molo we Frankston, gdzie zajęli się nią ratownicy medyczni. Mimo podjętej resuscytacji krążeniowo-oddechowej, młodego mężczyzny nie udało się uratować.
Partner ofiary wyjaśnił policji, że wspólnie z przyjacielem polowali na ryby (co w okolicy jest powszechną praktyką). Obaj mężczyźni byli doświadczonymi łowcami, a miejsce, w którym przebywali w wodzie, było odpowiednio oznaczone za pomocą flag i boi nurkowych.
Na wszystkich wodach stanu Wiktoria obowiązuje ograniczenie prędkości do pięciu węzłów, dla operatorów łodzi poruszających się w odległości 50 metrów od pływaka lub 100 metrów od flagi nurkowej.
Źródło: theage.com.au
[pro_ad_display_adzone id=”25708″]