Trzy i pół godziny lotu z małą przesiadką w Atenach i już jesteś na małej, magicznej wyspie Kefalinia. Z gr. Κεφαλονιά – dawniej Kefalonia, Cefalonia, staroż. Kefallenia, to grecka wyspa na Morzu Jońskim, największa spośród Wysp Jońskich, o pięknym górzystym krajobrazie i ciekawej linii brzegowej. Do tej pory słynęła głównie z uprawy winorośli, figowców, oliwek, rybołówstwa ale od jakiegoś czasu jej największym atutem jest turystyka zwłaszcza nurkowa.
Pod koniec października miałam przyjemność uczestniczyć w międzynarodowym spotkaniu, Press Trip, dla mediów, zorganizowanym przez Scuba Hellas. Celem tego spotkania było pokazanie jak wiele ma do zaoferowania ta mała wysepka dla turystów, zwłaszcza dla nurków. Czytając plan nastawiona byłam na wraki z czasów II Wojny Światowej, jednak pogoda sprawiła, że nasze nurkowania stały się bardziej jaskiniowe niż wrakowe, co zresztą wyszło z korzyścią dla wszystkich uczestników.
Lot greckimi liniami Aegean na wyspę Kefalinia trwał niecałą godzinę i był bardzo przyjemny, z doskonałą obsługą. Wyspa przywitała nas błękitem nieba, pełnym słońcem i przyjemną temperaturą. Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od degustacji przysmaków lokalnej kuchni w restauracji STO PSITO. Restauracja, z cudownym widokiem na może Jońskie, istnieje od 1990 roku i do dnia dzisiejszego słynie ze swoich potraw, opartych głównie na lokalnych produktach takich jak: oliwa z oliwek, własne pieczywo, nabiał, warzywa czy ryby. Jest ona bardzo popularna wśród lokalnej ludności, spędzającej tu czas z rodziną i przyjaciółmi, a to jest, według mnie, najlepsza rekomendacja dla turysty, by skosztować dobrej, lokalnej kuchni.
Na czas naszego pobytu zostaliśmy zakwaterowani w Hotelu MIRABEL w miejscowości Argostali. Hotel położony jest w centrum miasta, zaraz przy pięknym deptaku z jednej strony i alejce portowej z drugiej. Jest to uroczy hotel z restauracją na parterze i dobrze wyposażonymi pokojami. Po zakwaterowaniu nie mogłam się oprzeć pokusie, aby nie udać się na wieczorny spacer po mieście i porcie. Małe uliczki wyłożone kamieniem, różnorodne, drobne sklepiki z lokalnymi produktami, klimatyczne restauracje oferujące lokalne potrawy na bazie oliwek, oliwy, sera i ryb, stanowiły potwierdzenie śródziemnomorskiego charakteru wyspy.
Za plan nurkowy, wyposażenie i obsługę nurkową odpowiedzialne były dwa centra nurkowe Pirate Divers Club i Blue Manta & Aquanautic Club – doskonale ze sobą współpracowały i mimo niesprzyjającej pogody udało im się pokazać nam choć niewielką część tego pięknego podwodnego świata.
Pierwsza jaskinia znajdowała się na głębokości około 11-15 m. Wejście było wysokie i pionowe, ale na tyle szerokie, że spokojnie pozwalało na minięcie się dwóch nurków. Na dnie leżały olbrzymie głazy, a zwężający się sufit tworzył ciekawe formacje skalne. Po wpłynięciu w głąb, korytarz delikatnie zwężał się po bokach, aby za chwilę stać się ogromną komnatą z prześwitem na końcu, przez który wpadało światło dzienne. Po prawej stronie znajdował się kolejny mały korytarz prowadzący do kolejnej komnaty – węższej, ale również z górnym prześwitem i pięknym białym piaskiem z drobnymi kamyczkami na końcu. Falujące morze sprawiało, że woda wtłaczana do wnętrza jaskini tworzyła cudowne białe kłęby.
Wejście do drugiej jaskini znajdowało się na końcu małego jeziora tuż przy morzu. Z zewnątrz wyglądało to jak płytka zielonkawa sadzawka zakończona skalną ścianą. W pierwszej chwili widok nie zachęcał do nurkowania i nie zapowiadał, że możemy coś ciekawego zobaczyć pod wodą. Organizatorzy zdecydowali się podzielić nas na kilka mniejszych grup abyśmy wszyscy mogli dobrze zobaczyć tą jaskinię. Zdecydowałam się na wejście z pierwszą grupą, ponieważ chciałam mieć szansę zobaczyć tą jaskinię zanim inni nurkowie zmącą wodę wewnątrz.
Już po samym zanurzeniu wiedziałam, że to była dobra decyzja. Zewnętrzne światło sprawiło, że moim oczom ukazał się piękny, zielony, trawiasty dywan udekorowany drobnymi muszelkami. Głębokość jeziora to 2-3 metry, ale kryształ tej wody zachęcał coraz bardziej aby znaleźć się w jaskini. Wejście było ogromne, wyłożone pięknymi głazami schodzącymi w głąb jaskini. Sufit to żyrandole stalaktytów o intensywnym pomarańczowym kolorze, wyłaniającym się w świetle latarki.
W pierwszej Cavernowej komnacie po lewej widać było korytarz prowadzący w głąb, niestety okazał się ślepym zaułkiem, ale sprawdzić musiałam. Tuż przy wejściu zaczynała się poręczówka prowadząca do kolejnych komnat. Płynąc bardzo powoli jaskinia opadała lub delikatnie wznosiła się, dno pełne było białych głazów, a sufit opadał w dół różnorodnej wielkości stalaktytami – klimat stanowił idealne miejsce dla podwodnych fotografów, ale mnie ciągnęło dalej. Chciałam zobaczyć co jest na końcu poręczówki, dokąd prowadzą kolejne korytarze i przejścia.
Pierwsza komnata opadała delikatnie, a na jej końcu znajdował się krótki korytarz, można powiedzieć lekkie zwężenie przed kolejnym dużym pomieszczeniem, pełnym półek skalnych. Nie widziałam tam wprawdzie za bardzo życia, ale krystaliczna woda i światło latarki załamujące się na biało – pomarańczowych skałach tworzyły niesamowite wzory. Poręczówka biegła dalej wisząc w „powietrzu” pomiędzy dwoma głazami stanowiącymi jej mocowanie. Gdy wydawało się że to już koniec, poręczówka opadła w dół prowadząc przez wysoki, a jednocześnie wąski tunel do ostatniej komnaty, do jakiej dotarłam.
Woda krystaliczna, ściany białe o ostrych krawędziach, dno wyłożone głazami, a sufit zwężał się stożkowato do góry. Wszystko to sprawiło, że w mojej ocenie była to najpiękniejsza część tej zimnej jaskini. „Biała komnata” zakończona była nasypem z małych kamyków, gdzie kończyła się poręczówka. Za nasypem znajdował się uskok i być może kolejna sala, ale tam już nie dotarłam – manomentr wskazywał, że jest to czas na drogę powrotną. Gdy wyszłam z jaskini na otwarte wody miałam wrażenie, że spędziłam tam kilka godzin, bo jezioro zmieniło się nie do poznania. Wchodziłam w towarzystwie dużej ilości ryb po zielonym dywanie, a wychodziłam w mętnej brunatnej wodzie, mąconej przez krople intensywnego deszczu bez oznak podwodnego życia.
Pogoda nie sprzyjała kolejnym nurkowaniom, ale ta jaskinia sprawiła, że zaczęłam postrzegać Kefalonię jako doskonałe miejsce dla nurków jaskiniowych – to była prosta jaskinia, a wyspa jak i ponoć cała Grecja, mają do zaoferowania wiele takich miejsc o różnych poziomach trudności.
Kończąc naszą podróż po wyspie organizatorzy pokazali nam jeszcze dwie warte odwiedzenia ciekawostki. Pierwsza z nich to mała położona w miejscowości Omala wytwórnia wina ROBOLA. Robola to nic innego, jak biała grecka odmiana winorośli, która uprawiana jest na wyspie, przede wszystkim ze względu na jej skaliste podłoże. Świeże wino Robola, charakteryzuje się intensywnym zapachem, pije się z przyjemnością. Jest idealne do ryb i owoców morza, ale też nieodzowne w Kefalońskiej kuchni.
Drugie to Jaskinia Melissani znajdująca się w pobliżu miasta Sami, otoczona lasem. W jaskini znajduje się jezioro w kształcie litery B z dwiema salami oddzielonymi wyspą pośrodku. Jaskinia ma 36 m wysokości, 40 m szerokości i 3,5 m długości. Na szczycie jaskini zbudowano balkon dla turystów, aby uzyskać spektakularny widok na wnętrze z góry, ale najwięcej przyjemności sprawia podróż do jej wnętrza małą łódką w towarzystwie kefalońskiego przewodnika.
Pierwsza komnata była oświetlona promieniami słońca, a druga za pomocą lamp elektrycznych. Woda w jeziorze stanowi mieszaniną słodkiej i morskiej wody. Słona woda wchodzi do Jaskini Melissani z jednego końca i wypływa z drugiego. Kryształowo czysta, turkusowa woda, za sprawą promieni słonecznych dostających się przez otwór z pierwszej komory i odbijających się w kamienistym dnie jaskini, przybiera różne odcienie.
Ta piękna kolorowa grota stanowiła ostatni etap naszej wycieczki po wyspie Kefalonia. Zarówno to, co w niewielkim stopniu zobaczyliśmy pod wodą, jak i to, co mogliśmy dotknąć lub posmakować na lądzie sprawia, że wyspa Kefalonia stała się z punktem moich podróży, do którego nie tylko sama będę chciała wrócić, ale też zabrać rodzinę i przyjaciół.
Grecja może zdecydowanie stać się wyjątkowym miejscem nurkowym, oferując niezapomniane wrażenia, zapewniając dobrze zorganizowaną infrastrukturę turystyczną i długą tradycję gościnności. Nawet po tak krótkim pobycie mogę z całą stanowczością stwierdzić, że wyspa Kefalonia jest doskonałym kierunkiem dla nurków początkujących, zaawansowanych, wrakowych, jaskiniowych, a także ich rodzin.
Grecja ma najdłuższą linię brzegową w Europie, 11 na świecie, 3.000 wysp, 240 z nich jest zamieszkanych, 240 centrów nurkowych, oferuje ponad 2000 miejsc do nurkowania, 150 znanych i dostępnych wraków statków, niezliczone jaskinie i wszystko to w bardzo przejrzysty sposób (widoczność podwodna przekracza 30 metrów) i stosunkowo ciepłe wody (14 ° – 30 ° przez cały rok). Grecja znajduje się trzy godziny lotu od większości europejskich miast, oferuje bezpieczeństwo i stabilność.
[pro_ad_display_adzone id=”25708″]