5 sierpnia bieżącego roku doszło do wypadku, w wyniku którego życie stracił 49-letni nurek z Polski. Zanurzenie było prowadzone było podczas wyjazdu nad legendarne i niezwykle popularne austriackie nurkowisko Attersee. Teraz na wniosek rodziny zmarłego nurka, polskie służby prowadzą śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Wyjazd zorganizowało jedno z bydgoskim centrów nurkowych. Większość uczestników wyprawy udała się na zwiedzanie okolicy, podczas gdy trójka z doświadczonych płetwonurków postanowiła wejść do wody – informuje w swoim internetowym wydaniu Gazeta Pomorska.
[blockquote style=”2″]„Nurkowało tylko trzech mężczyzn, doświadczonych płetwonurków. 5 sierpnia było to ich drugie zejście pod wodę” – mówi prok. Adam Lis, zastępca prokuratora rejonowego Bydgoszcz-Północ. – „Jeszcze na brzegu ustalili, że dwaj z nich zejdą na głębokość 50 metrów, zaś najbardziej doświadczony – na 70. Na około 50 metrach widzieli się i potwierdzili, że wszystko jest O.K. Po czym jeden zanurkował głębiej. Nie wynurzył się. Potem znaleziono jego zwłoki.”[/blockquote]
Na razie polscy śledczy przesłuchali uczestników wyprawy, podczas której doszło do wypadku. Od początku sprawą zajmuje się również austriacka policja i prokuratura. To właśnie tam wykonano sekcję zwłok, a obecnie trwają ustalenia, czy sprzęt, z którego korzystał zmarły Polak, nie miał wpływu na przebieg wydarzeń oraz czy osoby odpowiedzialne za organizację wyjazdu, dopełniły wszystkich obowiązków.
Ofiara wypadku, o którym informowaliśmy 6 sierpnia, była doświadczonym nurkiem i posiadała uprawnienia, do prowadzenia nurkowań technicznych. Na co dzień mężczyzna zamieszkiwał pod Bydgoszczą, gdzie pracował jako farmaceuta.
„Schwarzen Brücke”, gdzie doszło do zdarenia, to bardzo popularna, ale i niezwykle niebezpieczna lokacja nurkowa. W ostatnich latach dochodziło tu do wielu wypadków śmiertelnych z udziałem nurków.
Źródło: pomorska.pl
[pro_ad_display_adzone id=”25708″]