Jaskinie – czym tak naprawdę są… czy to magiczne miejsce pełne tajemnic i nieodkrytych korytarzy, czy może śmiertelna pułapka, która nie wybacza błędów? A może tylko czarna dziura, w której jedynie szaleńcy chcę nurkować? Myślę, że ilu nurków, tyle opinii i tyle powodów, dla których ktoś zaczyna nurkować w jaskiniach, lub trzyma się od nich z daleka. Dla mnie jaskinie to drzwi, za którymi jest inny świat. Nieznany, niebezpieczny, restrykcyjny, ale jednocześnie magicznie piękny. Droga na drugą stronę nie jest jednak wcale łatwa i przyjemna, ale jeśli czuje się, że to miejsce dla ciebie, to na pewno warto podjąć wyzwanie. O nurkowaniu jaskiniowym myślałam wielokrotnie, dlatego zdecydowałam się na pierwszy krok czyli na kurs – CAVERN Diver.
Ten kurs jest często przez wiele osób pomijany, jako dający mało uprawnień i tak naprawdę nie pozwalający w pełni nurkować w jaskiniach czy kopalniach. Z drugiej strony po jego odbyciu uważam, że warto od niego zacząć, zwłaszcza, gdy ktoś nie nurkował wcześniej w technikach jaskiniowych. Warto też wybrać sobie instruktora, który nie tylko jest specjalistą w danej dziedzinie, ale również kocha ten rodzaj nurkowania i ma umiejętność zaszczepienia tego uczucia w kursancie (ja takiego miałam).
Program tego szkolenia za cel stawia sobie zapoznanie kursantów z umiejętnościami i technikami wykorzystywanymi podczas poruszania się w przestrzeniach zamkniętych. Uczy sposobu komunikacji przy zerowej widoczności, pokazuje jak pracować z liną – naszą „drogą do domu”. Oprócz wiedzy i nowych umiejętności zaintrygowało mnie coś jeszcze – historia początków nurkowania jaskiniowego, czyli filozofia Hogarthian – jak wyczytałam, wykorzystana w późniejszym czasie również przez nurków GUE.
Styl ten zapoczątkował człowiek o nazwisku Sheck Exley (polecam książkę o tej niesamowitej postaci – „Autobiografia Pod Ciśnieniem”) a upowszechnił i udoskonalił jego partner nurkowy Bill Hogarth Main.
Filozofa Hogarthian zakłada, że należy zapobiegać wypadkom i zagrożeniom, aniżeli przygotowywać się na każdą możliwą sytuację awaryjną. Jest to dla mnie bardzo logiczne podejście, ale oczywiście nie uważam, że należy przestać trenować pod wodą sytuacje awaryjne. Filozofia Hogarthian mówi również, że główną przyczyną wypadków nurkowych jest niewłaściwe przygotowanie samych nurków, a nie awaria sprzętu.
„Najważniejszym bowiem elementem zabieranym przez nurka pod wodę jest jego własne ciało, dlatego musi być on odpowiednio przygotowane fizycznie, psychicznie, odpowiednio wytrenowane do określonego zadania, musi dysponować sprawnym i zadbanym sprzętem i nie powinno być niepotrzebnie obciążone zbędnym sprzętem pod wodą”.
Wychodzi na to, że tak naprawdę każdy nasz krok, czy to na lądzie w trakcie przygotowań, czy pod wodą w trakcie określonego zadania nurkowego, jest niezmiernie istotny. Musi być przemyślany, wytrenowany i nie ma prawa pojawić się tutaj element brawury czy rutyny – tylko nasza „głowa”, nasze podejście do zadania może dać nam szansę, że nasza podróż pod wodę – do jaskiń – odbędzie się bezpiecznie i zakończy sukcesem – powrotem na ląd.
Filozofia Shecka Exleya i Billa Hogarth Maina kieruje się zasadą „bezpieczniej i bardziej efektywnie” i przekłada się na każdy elementu konfiguracji sprzętu i dla każdego rodzaju nurkowania. System ten ogranicza ilość sprzętu zabieranego pod wodę, ilość D–ringów, zapinek, ale także uwzględnia różne warunki nurkowań. Styl Hogarthian promuje zawsze najlepszą konfigurację, która będzie nieco inna do płytkich nurkowań na rafie, nieco inna do technicznych nurkowań wrakowych, a jeszcze inna do eksploracji jaskiń.
Jednak system bazowy pozostaje niezmienny, czyli długi wąż przewieszony wokół szyi, zapasowy automat na krótkim wężu zamocowany na gumce na szyi nurka, dwie butle połączone ze sobą, wszystkie węże odpowiedniej długości, prosta uprząż z jednego kawałka taśmy, wszystko ergonomiczne bez żadnych odstających elementów. Do tego zdrowe, wysportowane ciało i umysł, odpowiednie nastawienie do nurkowania bez przeceniania własnych umiejętności i szacunek do żywiołu jakim jest woda.
Przeglądając internet w poszukiwaniu informacji na temat technik nurkowania jaskiniowego, natrafiłam na wiele ciekawych informacji na temat historii, konfiguracji i filozofii Hogarthian i jedno z nich spodobało mi się najbardziej, bo w mojej ocenie idealnie pasuje jako podsumowanie tego, co zapoczątkował Exley „Jeśli zdarzy się wypadek na drodze, jedni wolą być w Volvo. Jest twarde, bezpieczne i z dużym prawdopodobieństwem, że nic ci się nie stanie. Ale inni wolą być w małym, sprawnym BMW. Bo najlepszą metodą przeżycia wypadku jest niedopuszczenie do niego. Sprawność i moc BMW, duży silnik i mocne hamulce pozwalają na wykonanie manewrów, o których ciężkie pancerne Volvo może tylko pomarzyć.”.
Bo czyż nie lepiej zapobiegać, niż naprawiać czy leczyć? Mówi się, że gdybym wiedział, że się przewrócę, to bym się położył – więc może warto jest się położyć, niż naprawiać konsekwencje upadku? Może warto przemyśleć te zasady i wprowadzić je w swoją konfigurację sprzętową i dać sobie szansę na uniknięcie „upadku”?
Po powrocie z kursu zabrałam się więc za swoją konfigurację. W dużej mierze spełniała założenia Hogarthian, ale wymagała pewnych korekt jak skrócenie węża z zapasowym automatem, wymiany d-ringów i usunięcia pewnych zbędnych elementów. Oczywiście wszystko z rozwagą i planem, gdzie i jak chce nurkować, a nie na zasadzie ślepej wiary.
Zabrałam się też za trenowanie, opanowując umiejętności, jakie poznałam na kursie Cavern Diver. Przygotowuję się do kolejnych etapów szkolenia jaskiniowego, czyli Intro to Cave i Full Cave Diver/Technical Cave Diver, bo myślę, że to może być moja droga rozwoju umiejętności nurkowych, ale czas i woda wszystko zweryfikują.
Foto: Jacek Majek