Zakończyło się 13 Ogólnopolskie Spotkanie Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów. Kolosy 2010 odbywały się w dniach 11-13 marca 2011 w Hali Widowiskowo-Sportowej w Gdyni. Opowieści podróżników słuchało każdego dnia 4 tysiące ludzi. Jest to najwyższy wynik w historii tej imprezy.
Kolosy z roku na rok stają się coraz większe. W tym roku organizatorzy przygotowali 3200 miejsc siedzących, mimo to hala widowiskowa była cały czas wypełniona po brzegi. Na wejście trzeba było czekać nieraz w godzinnej kolejce. W ciągu 3 dni odbyło się 90 prelekcji, podczas których można było usłyszeć niesamowite historie.
Nas najbardziej interesował jedyny w tym roku wykład związany z nurkowaniem, czyli „Riders on the Storm podwodny trawers na irlandzkiej nizinie”. Odbył się on jako drugi z sobotniego bloku, zaczynającego się o godzinie 19.20. Czekając na wykład o nurkowaniu jaskiniowym w Irlandii, wysłuchaliśmy opowieści Oli Dzik o zdobyciu 5 siedmiotysięczników byłego Związku Radzieckiego i uzyskaniu tytułu „Śnieżnej Pantery”. Jak wielkiego wyczynu dokonała polka może świadczyć historia zdobycia ostatniego szczytu, Pik Pobiedy. W tym samym czasie górę planowało zdobyć 18 osób, wróciło tylko 15.
Zaraz potem rozpoczyna się prezentacja Artura Kozłowskiego. Nurek trafił do Irlandii w 2006 roku i jak sam mówi, miał wówczas na koncie zaledwie 13 nurkowań w ciepłych wodach Zatoki Arabskiej i szkolną wycieczkę do Jaskini Niedźwiedziej.
Teren wokół miasta Gort na nizinach Irlandii nie wygląda na miejsc nadające się do nurkowania jaskiniowego. Okazuje się, że pod niziną znajduje się jeden z największych systemów jaskiń w europie, w większości jeszcze nie zbadany. Okolice przecinają 3 rzeki, które trafiając na teren wapienny, całkowicie znikają pod ziemią. Artur Kozłowski rozpoczął w tym rejonie ambitny projekt, polegający na znalezieniu połączenia między jaskiniami Polltoophill w Castletown i Polldeelin w Kiltartan na Nizinie Gort w hrabstwie Galway w Irlandii.
Początkowo nurkowania były realizowane w wywierzysku. Sprawnie udało się dokonać penetracji na odległość 400 metrów, bijąc przy tym rekord ustanowiony w tej jaskini przez Martyna Farra, znanego nurka i speleologa, który nauczył Kozłowskiego nurkowania jaskiniowego. Następnie przez 3 tygodnie Kozłowski wraz z partnerem szukali przejścia dalej. Udało im się znaleźć wąską szczelinę w suficie, która umożliwiła dalszą eksplorację jaskini. Kolejne metry niestety szły bardzo ciężko, wymagając przeciskania się przez kamienie i zalegający muł. Głębokość jaskini malała do 19m, a potem nagle spadła do 45m. W tym momencie eksplorowana jaskinia stała się najgłębszą jaskinią Irlandii. Każde kolejne nurkowania było bardzo ciężkie. W czasie jednego zejścia pod wodę udawało się przesuwać do przodu jedyni o 20-30 metrów. Dodatkowo w jaskini niezależnie od warunków pogodowych panowała bardzo zła widoczność wynosząca maksymalnie 1,5-2 metrów. W końcu doszło do tego, że Artur Kozłowski schodził pod wodę podczas złej pogody i wysokich stanów wody. W takich warunkach, w jaskini był silniejszy prąd, na podstawie którego mógł określić kierunek, w jakim należy się poruszać. Po osiągnięciu 810 metra nurek przeniósł się do ponoru.
Nurkowie jaskiniowi unikają nurkowania w ponorach. Woda wpływająca pod ziemię wpycha nurka do jaskini, co utrudnia powrót na powierzchnię oraz komplikuje sytuację w przypadku awarii. Przed rozpoczęciem projektu w miejscu tym nurkowano tylko raz. Nurkowanie to wykonał nurek policyjny, w poszukiwaniu narzędzia zbrodni. Asekurowany wówczas przez 3 mężczyzn, zawrócił na głębokości 20m gdy poczuł, że prąd nabiera na sile i zaczyna go wciągać coraz głębiej. Artur Kozłowski dla bezpieczeństwa przed nurkowaniem czekał na okres kilku tygodni bez deszczu. Jak się okazało, jaskinia w tym miejscu bardzo szybko opadała do głębokości 40 metrów. Korytarz miał miejscami nawet 20 metrów szerokości i 3 do 6 metrów wysokości. Widoczność tak jak wcześniej, była fatalna.
W trakcie zimy hrabstwo Galway zostało nawiedzone przez powodzie. Jak się okazało na wiosnę, masy wody pozrywały, założone wcześniej poręczówki. Zakładanie ich od nowa trwało kilka tygodni. W miejscach gdzie liny nie były zerwane, trzeba było je odkopywać z pod warstw naniesionego mułu. W 2009 roku Kozłowski dotarł 1km w głąb jaskini. Głębokość często wynosiła 50-60 metrów. Nurkowania trwające 5 do 6 godzin, odbywały się z użyciem rebrethera. W tym samym roku powrócił on jeszcze do wywierzyska ale nie udało się posunąć dalej.
W 2009 roku Irlandię nawiedziła największa powódź od 50 lat. Po opadnięciu poziomu wody ponownie trzeba było naprawiać liny poręczowe w jaskini co trwało kilka tygodni. Ostatecznie 7 lipca 2010 roku Arturowi Kozłowskiemu udało natrafić, na poręczówkę wyprowadzoną wcześniej z wywierzyska i zakończyć w ten sposób mający 2,4km długości trawers.
Artur Kozłowski został uhonorowany Kolosem, za największe osiągnięcie w kategorii eksploracji jaskiń w roku 2010.
Poniżej prezentujemy trailer filmu z projektu „Riders on the storm”
Pozostałe Kolosy otrzymali:
– Super Kolosa 2010 – Piotr Pustelnik, za zdobycie korony Himalajów,
– Kolosa w kategorii alpinizm – Simone Moro, Denis Urubko, Cory Richards, za pierwsze zimowe wejście na Gasherbrum II,
– Kolosa w kategorii wyczyn roku – Sylwester Czerwiński, za dwu i pół letnią wyprawę „Kropla Świata” w trakcie której przejechał samotnie 50 tysięcy kilometrów,
– Kolosa w kategorii podróże – Magdalena Skopek, za podróż za Koło Polarne,
– Kolosa w kategorii żeglarstwo – kpt. Jerzy Radomski, za 32-letni rejs na jachcie „Czarny Diament”, w trakcie którego pokonał 240 tysięcy mil morskich.