Przyszło ocieplenie, spadł śnieg ale to nie powstrzymało nas od dzisiejszych zadań. Jakie to uczucie trzymać życie kolegi na jednym zaworze? Jak to jest zostać zaatakowanym przez homara i móc przetestować prototyp ciekawego urządzenia? To i jeszcze więcej zobaczycie w dzisiejszym odcinku…
Zaczynamy nietypowo nie od nurkowania ale od nauki obsługi komory dekompresyjnej. Mamy zgodnie ze wszystkimi procedurami sprężyć ją do odpowiedniej głębokości, następnie z zachowaniem przystanków dekompresyjnych rozprężyć. Zabawa była przednia dopóki komora była pusta.
Drugą częścią zadania było bezpieczne sprężenie i rozprężenie swojego kolegi. Od tego momentu na stanowisku zapadła cisza i skupienie. W brew pozorom najbardziej skupiony nie był nurek w komorze ale ten który ją obsługiwał.
„Nurkowaliśmy” w komorze na 9 m z dwoma przystankami na 6m i 3m. Dzięki profesjonalizmowi instruktorów i oczywiście naszemu wszyscy zostali bezpiecznie i zdrowo sprężeni i rozprężeni i nawet nic nikogo nie swędziało.
Kiedy my trenowaliśmy komorę dekompresyjną nasz polski instruktor Jacek Serwa miał wyjątkową okazję testować prototypową maszynę do odsysania paliwa z wraków. Na dnie umieszczono atrapę zbiornika z paliwem, do którego nurek miał się wwiercić, następnie uszczelnić otwór i przy pomocy tego urządzenia odessać paliwo. Wszystko poszło doskonale, konstruktorzy tego urządzenia, którzy uważnie śledzili każdy ruch nurka byli bardzo zadowoleni. Kolejnym naszym zadaniem było zaliczenie ostatniej już trzydziestki. Aby uzyskać dyplom nurka II klasy musimy mieć zaliczone 3 trzydziestki i 2 razy po czterdzieści pięć plus.
Dzisiaj pod wodą było zdecydowanie cieplej niż na powierzchni, chociaż wizura do 15 metra znacznie się pogorszyła. Zazwyczaj zwierzęta morskie nie zwracają na nurków uwagi jednak tym razem chyba zakłóciliśmy spokój dużego rozzłoszczonego homara, który bardzo ale to bardzo chciał wdać się z nami w walkę na szczypce.
Pojawiło się więcej ławic ryb. Nurkowanie przyjemne…ale z dłuższą nieco dekompresją, wg tabeli 33/35…czyli dwa przystanki na 6m – 5 min i na 3m – 15 min, co znacznie wydłużyło pobyt w wodzie. Mimo ponad dwudziestominutowego siedzenia w koszu i tak było nam lepiej niż tenderom trzymającym dziś umbilical…w padającym śniegu i mrozie, który nie był tak wielki ale bardziej odczuwalny z powodu dużego zachmurzenia niż przez cały tydzień kiedy świeciło słońce.
Ostatnią częścią dzisiejszych zajęć był wykład i praktyka ze zdejmowania hełmu z nurka z podejrzeniami urazu kręgosłupa. Mieliśmy ogromy ubaw zdejmując hełm z kolejnych „ofiar”. Mamy nadzieje, że nigdy te umiejętności nam się nie przydadzą.