Jak pierwszy raz zobaczyłem dwóch gości niosących szyne z przykręconymi trzema aparatami i lampami błyslowymi to zgłupiałem. Ktoś szepnął mi że to Francuzi. No cóż jak to Francuzi…ekscentryczni. Byłem niezwykle ciekawy kiedy dzisiaj przed wejściem do jaskini wkładali tą maszynę pod wodę.
Cel na dziś. Zebranie próbek i zrobienie modelu fotogrametrycznego nowo odkrytej jaskini. Płyniemy długo wzdłuż potężnych siedemdziesięciometrowych klifów. Nie dziwie się że wyspa ta była niezdobytą twierdzą. Turkowie walcząc z joanitami nie mieli gdzie przybić ponieważ brzeg wyspy jest jednym wielkim klifem bez jednej nawet plaży. Co kilkaset metrów w klifie zieje czerń wejścia do jaskini, a jest ich tam mnóstwo.
Wejście do badanej przez nas jaskini znajduje się na głebokości 25 m. Jest to wielki otwór, który sięga do głębokości 45 metrów. Interesujące nas obiekty znajdują się w stropie jaskini. Są to piękne stalaktyty. W obiegowej opini stalaktyty pod wodą można zobaczyć tylko w Meksyku, a tu niespodzianka.
Jest to ważna informacja oznaczająca że jaskinia powstała na długo zanim została zalana. Jest ogromna i piękna. Jeśli gdzieś miałyby się znajdować ślady działalności ludzkiej to właśnie tutaj.
Ale wróćmy do Francuzów i ich trzech wielkich, podkreślam wielkich aparatów na szynie. Kiedy wkładali je do wody wyglądało to przerażająco. Jednak pod wodą wystarczyło by jeden nurek posługiwał się tym urządzeniem z iście francuską gracją.
Dlaczego trzy aparaty? Bo 3 widzą dużo więcej niż jeden i dają trzykrotnie więcej informacji. Po zrobieniu fotogrametrii, pobraniu próbek wracamy żeby wieczorem zobaczyć efekty działania tej piekielnej maszyny.
Nikt by się nie spodziewał że na Malcie, gdzie co roku nurkuje tysiące, jak nie miliony nurków można znaleźć coś nowego, a jednak można i to nawet wielką jaskinię. Natomiast sam bym się nie spodziewał że dwóch francuzów trzema aparatami zrobi najpiękniejszy model fotogrametryczny jaki widziałem.
Więcej o pobycie Mateusza na Malcie na podwodna.net
