Czas wolny Nurkowy czas wolny

Wspomnienia Mirka Kierepki – część I

Na prośbę wielu moich przyjaciół i wychowanków chciałem przybliżyć okres początków mojego nurkowania. Trochę wspomnień z okresu gdzie nie było tylu Federacji, instruktorów i tak zwanych znawców tematu, gdzie obowiązywała etykieta (cokolwiek znaczy to słowo) gdzie płetwonurek płetwonurkowi był przyjacielem. Gdzie nurkowanie było sportem elitarnym.

Przygodę z tym sportem rozpocząłem w roku 1976. Zaczynaliśmy z wiedzą jakże różną od dzisiejszej – dopuszczalne ciśnienie parcjalne tlenu w mieszaninie oddechowej 2,1ATA, górna granica nurkowania na powietrzu to 90m, narkoza azotowa miała występować dopiero między 40-45m a prędkość wynurzania to 18m/min. Brak dostępu do profesjonalnego sprzętu nie mówiąc już o tym że nie dotarła jeszcze do nas wiedza o Kamizelkach Ratunkowo-Wypornościowych (niektórzy szczęśliwcy posiadali już „homonta”).

Tak jak i teraz mieliśmy pragnienia, marzenia. Niestety mieszkaliśmy w tz. „Bloku Wschodnim” z innym ustrojem i to co dla innych płetwonurków świata było możliwe dla nas praktycznie było nieosiągalne czyli– rafy i morza całego świata. Urodzeni w tamtej epoce dawaliśmy sobie jednak radę w inny sposób.

-- Reklama --
Suchy Skafander Seal

Przed nami mimo obostrzeń stały polskie jeziora , zbiorniki, fortyfikacje które eksplorowane były w czasie trwania obozów klubowych. Uboczną jakby naszą działalnością były akcje humanitarne (ratownicze) gdzie to do Nas ówczesna Milicja zwracała się o pomoc przy poszukiwaniach podwodnych (uczestniczyłem w wielu, ale nie o tym ta opowieść). Nie wiele klubów w tym czasie dysponowała odpowiednią liczbą sprzętu czytaj aparaty P21(31) Mors czy P27 Kajman.

Nie było też wątpliwości, że „najbogatszymi” wtedy Klubami były kluby LOK-owskie z racji dosprzętawiania ich przez wojsko. Kluby te oprócz swojej działalności zajmowały się tz. PTW- czyli przeszkoleniem taktyczno-wojskowym przyszłych nurków militarnych i z racji tych obowiązków dostawały przydział sprzętu.

Ulubionym naszym dniem z tamtego okresu był czwartek. A czemuż to? Dlatego że odbywały się w tym dniu spotkania klubowe. Pewnie nie wszyscy wiecie, ale wtedy kurs na płetwonurka trwał co najmniej rok i obowiązkowo kończył się obozem klubowym po którym uzyskiwało się swoją upragnioną „gwiazdkę”. Miałem przyjemność należeć wtedy do klubu który szkolił w dwóch organizacjach LOK I PTTK. Wracając do tych spotkań czwartkowych – dlaczego ulubiony? Dlatego ,że w każdy z tych dni dostawialiśmy więcej wiedzy na temat nurkowania, zapraszaliśmy ludzi którzy ciekawie opowiadali o swoich wyprawach, przygodach i penetracjach podwodnego świata.

repr 625_JC

Nie raz siedziałem z wypiekami na twarzy i słuchałem o rafach koralowych i bajkowym świecie podwodnym, to o pracy w Muzeum Morskim (sam brałem w niej udział na zaproszenie Lecha Nowicza) to znowu projekt Antka Dębskiego i możliwość zanurzenia się w batyskafie (podwodnej bazie nurkowej) Geonur II, oraz opowieści np.jak się wybrać „polewaczką” do Akaby. Planowaliśmy również wyprawy na kolejne wakacje.

Atmosfera z tamtych lat w klubie – to jedna wielka rodzina bez zawiści, zazdrości i knowań. Na jednym z takich spotkań nasz kolega Tadeusz Wiącek przedstawił i roztoczył przed nami wizję nurkowania w Twierdzy Srebrnogórskiej. Twierdził, że od lat tam jeździ z Harcerzami na ich obozy. Zaczął nam opowiadać legendy o skarbach ukrytych w tym forcie. Między innymi jedna z wersji mówiła o Bursztynowej Komnacie. Tak zarażeni rozpoczęliśmy przygotowania do wyprawy która miała zweryfikować te i inne legendy. Każdy z nas zajął się czymś innym, jedni aprowizacją inni sprzętem a jeszcze inni zgłębiali tajniki historii Twierdzy. Przypomnę tylko z redakcyjnego obowiązku co to była Twierdza Srebrnogórska.

„Twierdzę Srebrnogórską zbudowano w XVIII w. według projektu włoskiego inżyniera Ludwika Wilhelma Regelera, zmodyfikowanego przez samego króla Fryderyka Wielkiego, w celu ochrony zdobytego przez Prusy (w 1740 r.) Śląska. Pod budowę fortyfikacji wybrano dwa górujące nad Przełęczą Srebrną (586 m n.p.m.) wzniesienia: Forteczną (Warowną) Górę (686 m n.p.m.) oraz Ostróg (627 m n.p.m.). Twierdza składa się z sześciu fortów. Budowa całego kompleksu przy pomocy 4.000-4.500 robotników trwała 12 lat (1765-1777), a jej koszt wyniósł 1 668 000 talarów (w tym 70 000 przekazane jako „ofiara” Ślązaków). Finansowanie budowy zapewnił ściągany na Śląsku specjalny podatek, zwany przez miejscowych dopustem srebrnogórskim. Zakładano istnienie w tym miejscu garnizonu liczącego według różnych źródeł od 2,5 do 3,5 tys. żołnierzy.

Twierdza składa się z sześciu fortów i kilku bastionów. Główny jej trzon tworzy zespół bastionów z donżonem w środku. Obiekt ten posiadał 151 pomieszczeń fortecznych (kazamat) rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Do pięciopoziomowych kazamat prowadzi osiem bram, w sieni znajdują się wydrążone stanowiska strzeleckie. Ogromne magazyny, studnia, zbrojownia, kaplica, więzienie, szpital, piekarnia, browar, warsztaty rzemieślnicze i prochownia czyniły fort całkowicie samodzielnym i samowystarczalnym – nagromadzone zapasy miały wystarczyć na 3-5 miesięcy oblężenia. W jego wnętrzu mieściło się 3756 żołnierzy, olbrzymie zapasy amunicji, opału i żywności. Do obrony służyły 264 działa i moździerze. W obrębie twierdzy wydrążono 9 studni, z których najgłębsze znajdowały się na terenie Fortu Ostróg (84 m) i donżonu (70 m).

repr 632

Donżon – największy w Europie – składa się z 4 bastionów wieżowych o średnicy 60 m i murach 12-metrowej grubości każdy. Dynamiczny rozwój srebrnogórskiej turystyki przerwała II wojna światowa. W fortach Ostróg (Spitzberg) i Wysoka Skała (Hohenstein) utworzono karny obóz jeniecki, Oflag VIII B (15 grudnia 1939 – 1 września 1941) dla polskich oficerów. Więziono tu łącznie ponad 300 osób, w tym m.in. dowódcę Obrony Wybrzeża z 1939 r. – kontradmirała Józefa Unruga oraz komandora Stefana Frankowskiego.” Źródło Wikipedia” Jak również kpt. Michał Niczko pseudonim „Dalaj Lama” Autor 'Kompasów magnetycznych’ [Warszawa 1954], znany jako Dalaj Lama z kart książki Karola Borchardta 'Znaczy Kapitan’.

Gorączkowe przygotowania trwały od jesieni 1983 roku Do uzgodnień było dużo tematów. Zezwolenie na nurkowanie w studniach i przebywanie na terenie fortu ( tu znaczną pomoc wykazały władze Miasta Srebrna Góra które połączyły przyjemne z pożytecznym i poprosiły nas o wyjęcie urwanej pompy w Donżonie), transport, sprawy biwakowe, alpinistyczne. Głównym koordynatorem tych działań był ówczesny Prezes Beskidzkiego Klubu Działalności Podwodnej „ Topik” Marek Strzelichowski.

Wszystkie zmagania organizacyjno- techniczne trwają bez mała 6 miesięcy. Dobiega wreszcie godzina „W” pakujemy cały ekwipunek czyli sprzęt nurkowy, biwakowy, żarcie itp. ( przez dwa tygodnie musieliśmy być samowystarczalni”). Cały załadunek odbywał się w naszej bazie w Międzybrodziu Bialskim na Stara 266 otrzymanego na tą wyprawę z LOK-u. Dało się wyraźnie odczuć podniecenie- przecież mieliśmy znaleźć ukryte wejścia do dolnych części fortyfikacji gdzie na pewno czekają na nas skarby.

Parę dni wcześniej od kolegi kupiłem mój pierwszy samochód a była nim Zastawa 650. Jeszcze do godzin nocnych Prot przygotowywał mi auto tak abym mógł bezpiecznie dojechać na obóz. Cały szczęśliwy ze względu na posiadany pojazd zaprosiłem Prezesa i Krzyśka zwanego „Paskudą” do wspólnej podróży w kierunku twierdzy. Nic nie zapowiadało tego co wydarzyło się po drodze. A tu same niespodzianki – pierwsze zniknęły hamulce, dalej zaczęła gotować się woda w chłodnicy a na koniec pozostał mi tylko 3i 4 bieg. Nie muszę pisać jaka była jazda.

Po dojeździe na miejsce Wojtek (zawodowy kierowca ze Stara 266) oglądnął „ moje cudo” i diagnoza – zapowietrzone hamulce, przegnita rurka od linki sprzęgła która wpadła do karoserii i zbutwiała rura od chłodnicy- zajefajnie to i tak cud , że udało nam się dojechać szczęśliwie. Wojtek auto naprawiał przez 2 tyg. obozu (on nie nurkował). Ale wracamy do faktów – umęczeni ale szczęśliwi dotarliśmy na miejsce obozowiska (Lazaret). Szybki rekonesans w okolicy obozu, wieczorne ognisko, a później siusiu ,paciorek i spać, gdyż to co ważne miało zacząć się w dniu następnym.

C.D.N.

mkierepkastpMirek Kierepka  Instruktor płetwonurkowania od 1980 roku.Od ponad 35 lat związany znurkowaniem rekreacyjnym i zawodowym.Posiadacz najwyższych uprawnień z dziedziny nurkowania a w tym: Instruktor Nurkowania M3KDP/CMAS od 2004r. z szerokim zakresem dodatkowych specjalizacji.

Źródło: Tekst i zdjęcia zamieszczone dzięki uprzejmości autora oraz KDP CMAS

Czytaj także

Wgrywam....

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie ze strony oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookies. Zgadzam się Czytaj dalej