Pomimo wielu sprzecznych doniesień pojawiających się zaraz po wczorajszych tragicznych wydarzeniach na Zatoce Gdańskiej, udało nam się zebrać informacje, z których wyłania się przebieg wczorajszych zdarzeń.
Zespół nurkowy, w którym doszło do wypadku, prowadził zanurzenie z brzegu. W skład zespołu wchodziło trzech nurków, w tym jeden posiadający uprawnienia instruktorskie. Wszyscy nurkowie korzystali z obiegów otwartych w konfiguracji twin 2x12l i butla stage 50.
Cel nurkowania nie jest znany, jednak grupa była widziana przez inny zespół przy linie poręczowej, w niedalekiej odległości od wraku Trałowca. Należy również zaznaczyć, że tego dnia widoczność na trałowcu była bardzo słaba.
Z relacji naocznych świadków wiemy, że 2 nurków wynurzyło się sygnalizując problem i wzywając pomocy, w odległości około 200 metrów od miejsca, w którym zalega wrak Trałowca.
Pomocy udzieliła przepływająca jednostka straży granicznej (RIB), która podjęła na pokład poszkodowanego i przetransportowała go szybko na brzeg. Tutaj została udzielona mu pomoc przez załogę RIB’a i innego nurka, który wcześniej zakończył już swoje zanurzenie.
Ofiara wypadku przez cały czas była nieprzytomna, konieczna była również resuscytacja krążeniowo-oddechowa. Reanimację poszkodowanego prowadzono do momentu przyjazdu straży pożarnej, która przejęła czynności. Niestety poszkodowanego nurka nie udało się uratować.
Z powyższych informacji możemy wnioskować, że nurkowanie było prowadzone na Trałowcu, a informacje o Bryzie pojawiły się w wyniku komunikatów radiowych, o prowadzonej w tym obszarze akcji ratunkowej.
Z relacji naocznego świadka wiemy, że manometr podłączony do gazu plecowego poszkodowanego, wskazywał ciśnienie 0 Bar.
Foto: Leszek Legat
