Wody akwenów całego świata skrywają masę niezwykłych skarbów i tajemnic. Nurkowie jako nieliczni mają możliwość, by je odkrywać i wyciągać z powrotem na światło dzienne, gdzie mogą być podziwiane przez ludzi z całego świata. Jednym z takich niezwykłych odkryć jest wrak samochodu wyścigowego 1925 Bugatti Type 22 Brescia z jeziora Maggiore.
O francuskiej marce luksusowych i niezwykle prestiżowych aut Bugatti nie ma sensu specjalnie się rozpisywać. Dzięki samochodom, które zachwycają świat od 1909 roku, nazwa ta na stałe zadomowiła się w świadomości ludzi i znają ją nie tylko fani motoryzacji, ale praktycznie wszyscy, łącznie z dziećmi. Chyba, że od moich czasów i historyjek z gum Turbo coś się w tej kwestii zmieniło, chociaż szczerze w to wątpię. Wracając jednak do tematu…
Skąd na dnie jeziora usytuowanego na szwajcarsko-włoskim pograniczu, znalazł się wrak zabytkowego Bugatti Type 22, wyprodukowanego w latach .20 XX wieku? Czy to możliwe, że przeleżał tam w tajemnicy aż do roku 2009? Kto był jego właścicielem i dlaczego go nie szukał? Na te i wiele innych pytań przynosi odpowiedź zamieszczony poniżej film.
W 1934 r. właścicielem auta był francuski kierowca wyścigowy René Dreyfus, legenda wyścigów motoryzacyjnych z lat 20. i 30. XX w. zwycięzca m.in. prestiżowego Monaco Grand Prix z 1930 r. Niestety jego zwycięska passa z toru wyścigowego, nie przełożyła się na stolik do pokera i pewnej nocy, podczas partii rozgrywanej w Paryżu przy kilku szklaneczkach czegoś mocniejszego, przegrał swój automobil na rzecz najprawdopodobniej szwajcarskiego playboya Adalberta Bodé.
Co się jednak wydarzyło, że Bugatti skończyło na dnie jeziora? Otóż, gdy Bodé postanowił wrócić do swojej ojczyzny został zatrzymany na granicy i poinformowany, że nie może wwieźć pojazdu na teren Szwajcarii bez uiszczenia podatku. Ponieważ mówimy o człowieku, który lubił korzystać z życia i był zapalonym hazardzistą, to musimy wziąć pod uwagę, że jego stan konta targany był przez nagłe przypływy i odpływy gotówki. Przy czym tych drugich było zdaje się znacznie więcej, w związku z czym nie był on w stanie wykupić swojej wygranej z rąk urzędu celnego. Zwłaszcza, że kwota należnego podatku przewyższała wartość samego auta.
W związku z powyższym szwajcarscy urzędnicy oznaczyli pojazd jako przeznaczony do zniszczenia, co było powszechną praktyką stosowaną względem mienia zajętego jako kontrabanda. Z dzisiejszej perspektywy już ta część wydaje się absurdem w czystej postaci, jednak dalej jest jeszcze lepiej. Zadecydowano bowiem, że najprostszym sposobem na rozwiązanie kwestii utylizacji zajętego automobilu będzie… zepchnięcie go z górskiego zbocza do wód jeziora Maggiore. Jak widzimy fantazji odmówić im nie można.
Pod wodą Bugatti przeleżało aż do roku 2009, kiedy to zostało w końcu wydobyte. Przez te wszystkie lata wiele osób posiadało wiedzę o niezwykłym pojeździe ze szwajcarskiego akwenu, jednak nikt wcześniej nie zdecydował się na próbę odzyskania go.
Tutaj zaczyna się inna, również niezwykła historia. Damiano Tamagni, członek klubu nurkowego z Ascony, został napadnięty na ulicy i pobity na śmierć przez trójkę młodych ludzi. Koledzy nurkowie z jego klubu postanowili wydobyć wrak Bugatti, a pieniądze pozyskane dzięki sprzedaży pojazdu podczas corocznej aukcji Bonhams Rétromobile w Paryżu, przeznaczyć na działania charytatywne mające na celu zapobieganiu przemocy wśród młodzieży.
Zakładano, że w wyniku całej operacji i wystawieniu auta na aukcję, uda się zebrać kwotę 57000 USD. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich, ostatecznie udało się pozyskać znacznie większe środki. Nietypowy egzemplarz Bugatti Type 22 Brescia wpadł w oko amerykańskiemu kolekcjonerowi samochodów art deco Peterowi Mullinowi. Następnie pokonał on konkurencję w osobie innego kolekcjonera z Holandii, jednak w tym celu musiał głębiej sięgnąć do kieszeni, gdyż licytacja zakończyła się na kwocie 360000 USD!
Obecnie wrak niezwykłego auta znajduje się w Kaliforni, w Mullin Automotive Museum w Oxnard, gdzie Bugatti wystawione jest na ekspozycję w stanie… w jakim zostało wydobyte z dna jeziora Maggiore. Dodatkowo całe pomieszczenie dostosowano w taki sposób, by przypominało oświetleniem i wystrojem warunki panujące na dnie jeziora.
„Ettore Bugatti zaczął tworzyć dzieło sztuki, a matka natura je zakończyła” – tymi słowami Mullin wyjaśnił, czemu nie zdecydował się na renowację pojazdu.
Źródło: robbreport.com
Dla pasjonatów historii nurkowania polecamy serdecznie zapoznanie się bardzo interesującym tekstem Kariny Kowalskiej – kustosz Muzeum Nurkowania w Warszawie, opublikowanym w 10 numerze naszego kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.