Niedawno pisaliśmy o odkryciu przez Szwedów wraku okrętu podwodnego. Odkrycia dokonano na wodach terytorialnych Szwecji, a okręt którego wrak zalega na dnie mógł należeć do Polski lub Związku Radzieckiego.
Dotychczas badaczom udało się wykonać kilka zdjęć jednostki, jednak brakowało jednoznacznych informacji na temat jej pochodzenia. Jedyne, co udało się ustalić to, że jest to wrak 76 metrowej jednostki, model 600-13, typu Whiskey.
Spekulacje na temat pochodzenia jednostki nabrały na sile po wypowiedziach emerytowanego generała, byłego dowódcy szwedzkich sił zbrojnych. Powiedział on, że jest to wrak polskiego okrętu, jednego z dwóch jakie zatopili Szwedzi w latach 80.
Polska otrzymała od ZSRR i eksploatowała 4 okręty podwodne tego typu, jednak żaden z nich nigdy nie zatonął. Ostatnim polskim okrętem podwodnym, który przepadł bez wieści był ORP Orzeł. Okręt ten zaginął podczas II wojny światowej.
Niespodziewanie rozwiązanie zagadki pojawiło się w Danii. Okazało się, że właścicielem okrętu był duński biznesmen, który kupił od Rosjan pięć takich jednostek. Były one przeznaczone do złomowania, jednak podczas transportu jedna z nich zerwała się z holu w pobliżu Gotlandii i zatonęła. Duńczykom nie opłacało się wydobywać okrętu, więc porzucili go nie informując nikogo o tym fakcie.
źródło: gazeta.pl
