Jestem już stary i w związku z tym przypominają mi się coraz częściej rożne historyjki „sprzed wojny”… Pamiętam, jak za młodu, kiedy praktycznie nie było u nas kolorowych gazet i nawet moje branżowe periodyki były tylko czarno-białe, pierwszy raz zobaczyłem naprawdę kolorowe czasopismo, z niesamowitymi – szczególnie w tamtych czasach – zdjęciami. Łał! To było lepsze nawet od kolorowych opakowań produktów spożywczych przysyłanych od czasu do czasu z zachodu! Mało tego – czasopismo to okazało się nie tylko „zachodnie”, ale do tego amerykańskie!
Przy każdej nadążającej się – niestety w tamtych czasach rzadko – okazji dopadałem i oglądałem „wte i wewte”, parokrotnie, od początku i od końca, zdjęcia, mapy, kolorowe schematy, ideogramy zamieszczane w środku i na okładkach… No i to, co było w środku najciekawsze – niesamowite historie niesamowitych ludzi i ich niesamowite przygody z całego Świata!
Współczesne przygody Stasia i Nel w niesamowitym kolorze! Amundsen i Hillary na zdjęciach i podpisani pod artykułami… Co za świat! Później – a konkretnie od końca 1999 roku – było łatwiej, bo pojawiło się polskie wydanie tego niesamowitego czasopisma! Nie było tanio, ale można było już regularnie “oglądać”.
Czas mijał, „czasy” się zmieniały, przyzwyczaiłem się, że codzienne obcowanie z „kroniką niesamowitych wydarzeń z Całego Świata” to rzecz normalna. Natomiast niezmiennie Ponadnormalne pozostawały nadal historie opowiadane i ilustrowane w tym czasopiśmie. Co za Świat.
W czasach licznych filmików z rodziny „RedBull Insane”, „People Are Awsome”, czy „Made by GoPro Freaks Family”, czasopismo – mimo, że staroświecko papierowe! – nadal pozostaje dostarczycielem niesamowitości świata na najwyższym światowym poziomie. I stanowi klasę samą dla siebie.
Aż tu nagle pewnego słonecznego poranka grom z jasnego nieba!….
Cóż się nagle niespodziewanie w sposób oszałamiająco zaskakujący okazuje?!
Człowiek, którego „parę” razy widziałem, taki „normalny” (no tu się chyba zapędziłem…), mający swoje ludzkie wady, mający pewne – oczywiste i codzienne z mojego skromnożuczkowego punktu widzenia – nadludzkie zalety, okazuje się doceniony przez tajemniczy świat Indiany Jonesa!
Mój świat codzienny okazuje sie dotykać baśniowego świata pokazywanego od lat w tajemniczym czasopiśmie! Powiem więcej – mam możliwość wzięcia czynnego udziału w kreowaniu tego tajemniczego baśniowego świata i jego uniwersalnych – bo ogólnoświatowych – bohaterów! Ja! Osobiście! Ja – człowieczek, który kiedyś mógł tylko oglądać bal gwiazd „przez szybę” – teraz mogę wziąć udział w balu i pokazać Światu gwiazdy mojego „podwórka”!
Mogę najzwyczajniej na świecie, najbanalniej, kliknąć z każdego miejsca – z biura, z domu, z pociągu, ze spotkania ze znajomymi lub w trakcie nudnej narady firmowej, a nawet – o zgrozo! – z miejsca, do którego król chodzi na piechotę – na przeszkadzającym w spokojnym życiu smartfonie (to nadal telefon?) i zagłosować na Tego „Normalnego” (tu akurat nie mam pewności…) Znajomego.
Mogę decydować o bohaterze ogólnoświatowym! Wystarczy, że będę klikał! A jeśli chcę, żeby był Największym Bohaterem mijającego roku z Tych Paru Wybranych – to może wystarczy, jak będę klikał codziennie! Jak zaproszę moich znajomych, żeby też klikając wspierali „naszego” bohatera?! Mamy możliwość, aby ktoś z naszych został prawdziwym bohaterem!
Powalczmy o Niego, żeby został Bohaterem Światowym! Przecież będziemy z tego wszyscy razem dumni. Został nam na głosowanie Dobry Tydzień, czyli troszkę więcej niż siedem dni!
Głosujmy codziennie do 16 grudnia na naszego szalonego Starnasia! Już jest jednym z 10 najbardziej inspirujących podróżników National Geographic 2016! Mamy wspólne nurkowe hobby! Przecież chcemy, żeby jeden z nas został Najbardziej Inspirującym Na Świecie Podróżnikiem National Geographic 2016roku!Dla wszystkich – bo dla nas już jest!
A! Byłbym zapomniał! www.votestarnawski.pl
Tomasz Jeżewski – Jeżu
sidemountsystem