Jak informują media głównego nurtu, na basenie krakowskiej Korony zginął nurek z Warszawy. Jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków, gdyż policja i prokuratura badają wszystkie okoliczności zdarzenia. To co wiadomo już na pewno, to że mężczyzna trenował nurkowanie swobodne z wykorzystaniem specjalnych ciężarków i zdawał sobie sprawę z podejmowanego ryzyka.
Ofiara – 46-letni mieszkaniec Warszawy, trenował w weekend na krakowskim basenie nurkowanie na bezdechu, z wykorzystaniem specjalnych ciężarków, które przymocowane miał do szyi. Ich zadaniem jest utrzymanie freedivera jak najdłużej pod wodą.
Między innymi ten fakt uśpił nieco czujność ratowników, którzy poinformowani o zamiarach mężczyzny, nie byli zaniepokojeni jego przedłużającym się przebywaniem pod wodą. Kiedy zorientowano się, że coś jest nie tak, mężczyzna był już nieprzytomny. Mimo podjętej akcji ratowniczej i reanimacji nie udało się go uratować.
Rzecznik małopolskiej policji – Mariusz Ciarka, poinformował podczas rozmowy z mediami, że teraz trwają czynności sprawdzające, czy przestrzegano właściwych procedur i czy podczas tego typu treningu w ogóle jakiekolwiek specjalne procedury obowiązują. Chodzi głównie o ustalenie, czy ofierze nie powinna asystować druga osoba, która mogłaby w porę zareagować.
Nie można nie ulec wrażeniu, że jest to niepotrzebna śmierć, której można było uniknąć. O ile wciąż niewiele wiadomo na temat okoliczności zdarzenia i ferowanie jakichkolwiek wyroków jest co najmniej niewłaściwe, to jednak zawsze warto pamiętać o asyście podczas podwodnych treningów, bo nigdy nie wiemy kiedy coś potoczy się nie po naszej myśli.
Źródło: tvn24.pl