Rok 2011, przejdzie do historii nurkowania, jako jeden z najbardziej obfitujących w odkrycia na Morzu Bałtyckim. Zarówno Polscy nurkowie, jak i ich koledzy ze Skandynawii, przywrócili światu wiele skarbów, utraconych na przestrzeni wieków, na rzecz Posejdona. Mimo, iż nie było wśród nich złota czy drogich kamieni, to wartość nurkowego „łupu” jest niepodważalna.
Galeria zdjęć – Nowy wrak w pobliżu Helu
Dzisiaj, kiedy wchodzimy w ostatni kwartał roku, pogoda staje się coraz gorsza, a morze niespokojne, wydawało się, że należy bardziej się skupić na podsumowaniu, tego co udało się do tej pory osiągnąć, aniżeli na dalszej eksploracji. Jednak zupełnie inne zdanie na ten temat, mieli uczestnicy kolejnej wyprawy pod szyldem „Baltictech Expeditions”.
Kiedy emocje i „kurz” po odkryciu Akademika Karpinkiego już opadły, jak u każdego odkrywcy z krwi i kości, pojawił się naturalny głód. Głód kolejnej nurkowej wyprawy, badania następnych połaci dna i sprawdzania namierzonych pozycji. Pojawia się wtedy, specyficzna mieszanka emocji, która uzależnia i determinuje kolejne działania. Jeżeli ktoś poczuł to chociaż raz, wpadł na dobre, bo z tej drogi nie ma odwrotu.
Na pokładzie „Litorala” spotkała się grupa znajomych nurków, którzy postanowili tym razem zbadać wody w okolicach Helu. Skład: Tomasz Stachura, Dima Stavrakakis i Marek Cacaj, byli wspierani przez nurków supportujących: Daniel Pastwa, Marysia Pastwa i Łukasz Pastwa. W wyprawie czynny udział brali również Wojciech Jechna (kapitan Litorala), Łukasz Piórewicz i Ania Pastwa, jako support powierzchniowy.
Od samego początku nurkowanie nie zapowiadało się na łatwe. Wiatr cały czas przybierał na sile, więc zdecydowano się zejść, na pierwszą pozycję – 74m. Obraz z sondy, ukazywał obiekt wystający 6m ponad linię dna.
Pierwsza próba zrzucenia opustówki długości 90m, spełzła na niczym. Prąd w tym miejscu był bardzo silny i lina zakończona ciężarem zaczęła dryfować. W trakcie wybierania jej, ciężarek zaczepił o coś i mimo oddalenia o ok. 20m o celu, podjęto decyzję o rozpoczęciu nurkowania. Jak się później okazało, był to bardzo szczęśliwy zbieg okoliczności, który umożliwił przeprowadzenie całej procedury zejścia i wyjścia.
Skok do wody i… pełne zaskoczenie. Prąd tak silny, że zrywał maskę z twarzy. Szybka reakcja i dobre ustawienie „Litorala” przez Wojtka, to były kluczowe elementy umożliwiające dotarcie do rozedrganej opustówki. Mimo zaskoczenia, warunkami trudniejszymi niż się spodziewano, podjęto decyzję o nie przerywaniu nurkowania. Do samego dna, prąd nie zelżał i każdy metr trzeba było pokonywać przy wykorzystaniu liny.
Teraz to co najprzyjemniejsze – badanie wraku. Nie ma zbyt wiele czasu, więc trzeba go wykorzystać rozsądnie. Jednostka spoczywa przechylona mocno na lewą burtę, pokład jest dosyć dobrze widoczny, nurkowie wspinają się po prawej burcie, aby dostać się na wrak. Prąd ciągle utrudnia poruszanie się i wszelkie działania. Próba rozłożenia ramion aparatu z lampami, spełza na niczym. Po kilku minutach Tomek poddaje się i godzi z faktem, że z tego nurkowania wróci bez pięknych zdjęć.
W trakcie oględzin, jakim nurkowie poddają wrak, znajdują usytuowane na dziobie działo. Pierwsza myśl – identyczne jak na Trałowcu Munin! To ostatecznie przesądza sprawę. Mimo tragicznych warunków, Tomek Stachura ponownie uzbraja aparat, tym razem jednak tylko w jedną lampę. Marek korzystając ze swojej latarki, doświetla działo z góry, natomiast Dima w tym czasie prowadzi dalszą eksplorację dziobu. Po chwili Tomek i Marek dołączają do niego i robiąc kolejne zdjęcia, zmierzają we trójkę do 20min, która kończy ich pobyt na dnie.
Dekompresja w takich warunkach to prawdziwa mordęga, na szczęście wszystko przebiegło planowo. Nurkowie supportu świetnie wywiązali się ze swoich obowiązków i mimo sporych problemów, jakich przysporzyły panujące warunki, to dzięki nim, nurkowanie było zdecydowanie bardziej bezpieczne.
Teraz pozostaje nam czekać na identyfikację jednostki. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do galerii zdjęć z wyprawy, autorstwa Tomka Stachury i Daniela Pastwy.
Źródło: Baltictech Expedition Team
Foto: Tomasz Stachura i Daniel Pastwa