Do prawdziwej tragedii doszło w Malezji, gdzie podczas poszukiwań zaginionego nastolatka zginęło 6 nurków-ratowmików, należących do jednostki straży pożarnej. Chłopiec zaginął w środę, 3 października, w stawie kopalnianym, znajdującym się w pobliżu miasta Puchong, niedaleko stolicy Malezji – Kuala Lumpur.
Według informacji dostępnych w azjatyckich mediach, nurkowie prowadzący akcję ratowniczą zostali złapani w silny wir. Strażacy wyposażeni byli w standardowy służbowy sprzęt nurkowy, a całą grupa była połączona liną. W pewnym momencie porwał ich niezwykle silny prąd. Ratownicy byli miotani przez wir, z którego nie mogli się wydostać, gubiąc po kolei kolejne elementy ekwipunku nurkowego.
Ratownicy walczyli około 30 minut, podczas gdy pozostały personel próbował ich wydostać. Niestety, kiedy to się udało, żaden z nurków nie był już przytomny. Szef departamentu przeciwpożarowego i ratowniczego stanu Selangor – Azmi Osman, powiedział, że zespół medyczny przeprowadził resuscytację krążeniowo-oddechową, jednak ta nie powiodła się.
Wciąż nie udało się odnaleźć zaginionego nastolatka. Według świadków chłopiec łowił ryby nad brzegiem stawu z dwoma przyjaciółmi, kiedy poślizgnął się i wpadł do wody.
To pierwszy taki przypadek, kiedy w Malezji zginęło aż 6 ratowników, biorących udział w akcji ratunkowej. Przyczyny tragedii bada obecnie policja.
Źródło: channelnewsasia.com
[pro_ad_display_adzone id=”31298″]