Czy w ostatnich dniach odbyła się kolejna nieudana próba wydobycia z Bałtyku, bombowca amerykańskiej konstrukcji Douglas A-20? Pochodząca z czasów II Wojny Światowej i należąca do sowieckiej armii maszyna została odnaleziona w lecie 2013r. Od tamtej pory udało się zbadać wrak, wydobyć większość drobnych artefaktów, jednak już dwukrotnie spełzły na niczym próby podniesienia samego samolotu.
Pod koniec 2013r. sztuka ta nie udała się prywatnej firmie z uwagi na złe warunki atmosferyczne. Gdyby zaryzykowano podniesienie wraku przy panującej wtedy pochodzie, zachodziło poważne ryzyko, że zostanie on zniszczony podczas podnoszenia. Teraz, w miniony piątek podobno nie powiodła się próba prowadzona przez Marynarkę Wojenną RP. Przeszkodą nie byłą jednak kapryśna bałtycka aura, a odnalezione na miejscu prac niewybuchy. Przynajmniej taka jest nieoficjalna wersja, do jakiej dotarły media głównego nurtu.
W pierwszej fazie przygotowań do tegorocznej próby wydobycia, należało najpierw odsłonić wrak schowany przed oczami postronnych. Nie jest żadną nowością, jaki proceder jest powszechny w polskich wodach. Nie dziwi zatem przedsięwzięcie środków zapobiegawczych w postaci przykrycia wraku plandeką i przysypania go piaskiem. Działania tym bardziej celowe, że znajduje się on na głębokości ok. 15-17 m.
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=Ge5_bT_i_8Q”]
Następnie A-20 został uniesiony i usytuowany na równym kawałku dna, gdzie został przygotowany do wydobycia na powierzchnię. Kolejne działania przy wykorzystaniu robota ROV wykazały jednak obecność trzech bomb. W tym momencie podjęto decyzję, że wrak z uwagi na nienależyte przygotowanie i brak rozminowania, nie nadaje się w tej chwili do dalszego wydobycia.
Podkreślamy raz jeszcze, że są to informacje niepotwierdzone przez podające je źródło w postaci tvn24.pl. W rozmowie z dziennikarzami rzecznik prasowy 3 Flotylli Okrętów w Gdyni – Radosław Pioch dementuje rewelacje tvn24. Z kolei odpowiedzialna za całą operację z ramienia Narodowego Muzeum Morskiego Iwona Pomian komentuje te doniesienia następująco:
„To absolutne bzdury. Prace będą prowadzone jeszcze w ciągu kliku najbliższych tygodni, kiedy będzie o czym informować, na pewno to zrobimy”
Jaka jest prawda pewnie się nie dowiemy. Najważniejsze jednak, żeby sprawa wydobycia Douglasa w końcu znalazła szczęśliwy finał. Pewnie w Krakowie, gdzie ma trafić do zbiorów tamtejszego Muzeum Lotnictwa Polskiego, mocno już się niecierpliwią.
Bombowiec stanowił najpewniej część wsparcia dla totalitarnego molocha w postaci ZSRR, przeprowadzonego w ramach programu Land-Lease podczas II Wojny Światowej. Douglas A-20 stanowi nie lada gratkę dla fanów historii lotnictwa, gdyż na świecie zachowało się jedynie 12 sztuk w tym tylko 2 w Europie. Nie powinna zatem dziwić determinacja i konsekwencja w próbie jego wydobycia.
Źródło: tvn24.pl Foto: im.gda.pl