Archeologia Reszta świata

Brakujące działo – czyli kolejne wieści z Sierra Leone

Zakończyła się nasza przygoda przez duże „P”. Sierra Leone okazało się bardzo wymagające – można śmiało stwierdzić, że to miejsce dla twardych chłopców. Zderzenie z tak zwanym trzecim światem zostawiło w nas ślad na długie lata. Ekspedycje tylko dzięki nieopuszczającemu nas szczęściu i niesamowitemu zaangażowaniu wszystkich członków możemy zaliczyć do bardzo udanych.

Początek naszej przygody nie nastrajał optymistycznie, kłopoty ze sprężarką – awaria kondensatora, potem konieczność wymiany silnika elektrycznego na spalinowy – dwie wyprawy do Freetown i trzy dni wyrwane dwóm osobom w celu rozwiązania problemu, nie należały do przyjemnych i nie były ujęte w programie. Do tego budowa eżektora do „odkurzania” dna.

-- Reklama --
Suchy Skafander Seal

No, ale w końcu nie takie projekty rozkładaliśmy już na łopatki!!! Entuzjazm, profesjonalizm i pozytywne nastawienie na zrealizowanie wyznaczonego zadania pomogły całej piątce przezwyciężyć takie „drobne” problemy, jak np. brak sprężarki .

Team w pierwszym etapie podzielony na dwie grupy działał jak w zegarku. Kilkudniowe przeczesywanie wyspy sonarem bocznym nie dawało nam zadowalających efektów. Odnajdywaliśmy tylko mało znaczące szczątki najprawdopodobniej współczesnych wraków, wiec skoncentrowaliśmy się na eksploracji „Cannons’ Shipwreck” tak nazwaliśmy wrak, który niedawno został odnaleziony przez właściciela miejscowej „bazy nurkowej”. Wrak nie był nigdy inwentaryzowany, ani należycie eksplorowany.

Marcin Jamkowski-8884

Nasz przewodnik twierdził, ze znajduje się na nim 20 dział i trzy kotwice. Nasza żmudna praca doprowadziła do odnalezienia 28 dział i 5 kotwic, a także odsłonięcia na jednym z dział daty – 1762! Zrobiliśmy szczegółowy szkic wrakowiska, precyzyjne rysunki dział i kotwic. Odnaleźliśmy dziesiątki fragmentów ceramiki, fragmenty 250-letnich butelek, cegieł i ołowianej blachy. Dzięki drobiazgowym pomiarom oraz dokumentacji fotograficznej i filmowej może udać się nam dotrzeć któregoś dnia do nazwy zatopionego okrętu. Nasza praca pozwoli uratować ten wrak nie tylko od zapomnienia, ale i od postępującej zagłady.

Sierra Leone, to kraj biedny i pozbawiony korzeni. Ludzie polują tu wciąż dla mięsa na rzadkie żółwie i niezwykle cenne zwierzęta lądowe – jak np. pangoliny (o których pisaliśmy już na blogu). Po latach dawnego niewolnictwa i niedawnych wojen nie mają też żadnego szacunku do przeszłości. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze pewnego dnia, podczas eksploracji wraku.

Kiedy zeszliśmy pod wodę, by szkicować kotwice, zauważyliśmy, że leżące koło jednej z kotwic działo (to z datą 1762) najnormalniej w świecie… wyparowało! Pięć metrów głębokości nie wystarczyło, aby zniechęcić miejscowych złomiarzy. Nocą wyciągnęli mniej więcej 700-kilogramowe działo! Przerażające i przygnębiające. A już najbardziej przygnębiające jest to, że prawdopodobnie jego rdzewiejące w jakiejś ładowni resztki, są teraz w drodze do huty w Indiach lub Bangladeszu. Żal? Tak. Szkoda? Ogromna. Niestety nawet nie ma komu się poskarżyć. Sierra Leone nie ma Straży Przybrzeżnej, Marynarki Wojennej, ani nawet morskich służb ratunkowych. Jedyną instytucją, która może pomóc w ochronie tego wraku jest miejscowy kacyk (jeśli będzie chciał…). Podejmiemy też próbę interwencji w sierraleońskim oddziale UNESCO.

Marcin Jamkowski-83571

Podwodni złomiarze są niestety w Sierra Leone bardzo aktywni. Wyjeżdżając z wyspy widzieliśmy na jednej z ich małych łodzi okrętowy silnik i wielka kotwice wyciągniętą ze współczesnego wraku. A do tego sprzęt do poszukiwań – kompresor malarski połączony z długim wężem ogrodowym, zakończonym drugim stopniem automatu oddechowego. To nie wróży długiego życia podwodnym zabytkom… Trzymamy jednak kciuki, by UNESCO objęło to konkretne wrakowisko opieką i nadzorem. Byłoby ogromna stratą, by interes kilku cwaniaków stanął ponad ochroną pozostałości tego niegdyś dumnego i wspaniałego okrętu wojennego.

A co dalej z naszymi wynikami? Teraz efekty ciężkiej pracy całego teamu muszą zostać poddane interpretacji i analizie przez fachowców – archeologów podwodnych, historyków, ceramologów. Jesteśmy w kontakcie z gronem wspaniałych naukowców, którzy służą nam wielka pomocą. Wszystko po to, by dowiedzieć się dużo więcej o naszym „No Name Wreck”. Zaglądajcie na bloga, wkrótce ukaże się trailer filmu z ekspedycji oraz informacje dotyczące postępów w pracach nad raportem.

Źródło: Organizator Foto: AdventurePictures.eu

Czytaj także

Wgrywam....

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie ze strony oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookies. Zgadzam się Czytaj dalej