Morze Śródziemne Wraki

Z Costa Concordia zniknął dzwon

Do niezwykłej sytuacji doszło na wraku rozbitego wycieczkowca Costa Concordia. Zgodnie z doniesieniami z Włoch, zaginął dzwon okrętowy z wygrawerowaną nazwą liniowca. Do niedawna dzwon, był częstym motywem, pojawiającym się na zdjęciach, wykonywanych przez nurków pracujących przy wraku.

Złocony dzwon, rozbitej w styczniu Concordii, został najprawdopodobniej ukradziony. Nie było by w tym nic zaskakującego, w końcu w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do podobnych „zbieraczy” pamiątek, jednak w tym wypadku każde nurkowanie jest rejestrowane i nie ma praktycznie możliwości, żeby do wraku mogła zbliżyć się osoba postronna.

-- Reklama --
Suchy Skafander Seal

Prace przy Costa Concordia, wykonywać mogą tylko nurkowie włoskich służb przeczesujący wrak w poszukiwaniu osób, wciąż uznawanych za zaginione oraz nurkowie wypompowujący z jednostki paliwo. Cała sytuacja jest zatem mocno żenująca, gdyż okazuje się, że pod nosem policji, dokonano zuchwałej kradzieży i nie jest wykluczone, iż zrobili to pracujący przy wraku płetwonurkowie. Incydent będą starali się wyjaśnić śledczy, prowadzący dochodzenie w sprawie zniknięcia dzwonu.

ccdzown02

Co jest najbardziej zagadkowe, to fakt, w jaki sposób ktoś niepostrzeżenie zabrał wielki i ciężki dzwon? W końcu nie jest to drobiazg, który można ukryć przy sobie i niepostrzeżenie dla nikogo oddalić się.

Jak podaje włoska agencja ANSA, z wstępnych ustaleń wynika, że w kradzieży musiała brać udział grupa osób, gdyż odczepienie i wydobycie dzwonu, przekraczało by możliwości jednego złodzieja.

Najbardziej niesmaczny w całym tym zdarzeniu jest fakt, iż dzwon miał pozostać na wyspie Giglio, jako symbol upamiętniający śmierć 32 ofiar Costa Concordii oraz zaangażowanie osób niosących pomoc rozbitkom, od pamiętnego wieczoru 13 stycznia 2012r, kiedy doszło do tragedii. Media i opinia publiczna we Włoszech są oburzone całą sytuacją.

Znając życie, skradziony przedmiot, za niemałe pieniądze, zasili czyjąś prywatną kolekcję, w której będzie trzymany w tajemnicy (bardzo możliwe, że pośród innych podobnych mu artefaktów). Już w chwilę po samej katastrofie, na aukcjach internetowych, pojawiła się całą masa pamiątek z Concordii, które cieszyły się sporym powodzeniem. Nic więc dziwnego, że ktoś zachęcony takim obrotem spraw, zdecydował się zaspokoić zapotrzebowanie wśród „kolekcjonerów”, oferując im prawdziwy „biały kruk”.

Źródło: tvn24.pl
Foto: EU Humanitarian Aid and Civil Protection/flickr

Czytaj także

Wgrywam....

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie ze strony oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookies. Zgadzam się Czytaj dalej