Na portalu Sketchfab udostępniliśmy nowy, jeszcze bardziej szczegółowy skan starożytnego rzymskiego wraku z okolic chorwackiej wyspy Šćedro.
Zobrazowany statek zatonął w pobliżu chorwackiej wyspy Šćedro około 2000 lat temu. Dziś jego wrak spoczywa na głębokości 45 m w stanie praktycznie nienaruszonym. Jest to jeden z nielicznych, tak dobrze zachowanych wraków z tego okresu, co czyni znalezisko niezwykle unikalnym.
Nasz wstępny skan tego wraku opublikowaliśmy już w 2020 roku. Z kolei bardziej szczegółowy model dostępny był do niedawna jedynie do badań archeologów. Teraz jednak już każdy może się mu dokładnie przyjrzeć na ekranie własnego komputera lub telefonu i to zupełnie za darmo!
Prace archeologiczne prowadzone w tajemnicy
Badaniami na wraku starożytnej rzymskiej jednostki kieruje Tea Katunarić, archeolog z Uniwersytetu w Splicie. Prace archeologiczne rozpoczęły się ok. 3 lata temu i przez większość czasu trzymane były w całkowitej tajemnicy. W dodatku sama lokalizacja wraku znana była jedynie kilku wtajemniczonym osobom. Obawiano się bowiem, że tak cenne znalezisko mogłoby zostać rozkradzione, gdyby jego lokalizacja stała się powszechnie znana. Dopiero gdy wrak zabezpieczono specjalną stalową klatką, wszyscy odetchnęli z ulgą i przyszedł czas, aby opowiadać o znalezisku.
Nowoczesne technologie cyfrowe w archeologii podwodnej
Podwodne badania archeologiczne zwykle składają się z wielu pojedynczych nurkowań, z których każde z ma nakreślony swój konkretny cel oraz plan działania. Mogą to być np. oględziny wraku, rysowanie jego fragmentów, pomiary poszczególnych elementów, czy też podwodne wykopaliska. Jednak w tym przypadku wrak znajduje się dość głęboko, co ogranicza czas, który nurkowie mogą każdorazowo spędzić pod wodą, do zaledwie kilkunastu minut. Dlatego trzeba było zastosować inne podejście, w dużej mierze oparte o nowoczesne technologie cyfrowe. I tym właśnie zajęliśmy się my!
Najpierw, wraz z Piotrem Stósem z Centrum Nurkowego Nautica Vis, podczas jednego nurkowania zebraliśmy duże ilości cyfrowych danych fotograficznych, w sumie ponad 2 tys. zdjęć. Następnie na tej podstawie stworzyliśmy pierwszy szczegółowy model 3D wraku, który pokazuje wszystkie amfory oraz ich rozmieszczenie. Dzięki temu archeolodzy dostali pierwszą mapę i mogli planować swoje dalsze działania. Za to my, już ze wstępną mapą, zaczęliśmy obmyślać wykonanie jeszcze dokładniejszego skanu. Jednak tym razem w oparciu o zdjęcia wykonane podczas wielu nurkowań. Kiedy jakiś czas później archeolodzy ponownie wybierali się na Šćedro, udaliśmy się tam razem z nimi i przystąpiliśmy do ponownego skanowania.
Specyfika nurkowań na wraku
Choć wrak leży dość blisko wyspy Šćedro, to nie ma do niego łatwego dostępu z brzegu. Konieczne więc jest nurkowanie z łodzi. Na szczęście na miejscu powstała specjalna, bardzo mocna lina opustowa, do której można zacumować. Również z jej pomocą nurkowie mogą sprawnie przemieszczać się na wrak i z powrotem.
Ponieważ schodziliśmy na głębokość 45 m, musieliśmy nurkować dekompresyjnie. Czyli nie mogliśmy się wynurzać od razu po zakończeniu fotografowania, jak to ma miejsce w przypadku nurkowań bezdekompresyjnych. Zamiast tego, w drodze powrotnej na powierzchnię spędzaliśmy odpowiednio dużo czasu na różnych głębokościach, aby bezpiecznie pozbyć się nadmiaru azotu z organizmu. Czas dekompresji zależał od czasu spędzonego na fotografowaniu. Im dłużej byliśmy na wraku, tym dłużej trwała droga powrotna. A w związku z tym musieliśmy bardzo dokładnie planować nasze nurkowania i zabierać ze sobą więcej butli. Wszystko po to, żeby mieć odpowiedni zapas gazów na drogę powrotną, a także na wszystkie nieprzewidziane sytuacje.
Na wyspie Šćedro nikt nie mieszka na stałe. Są tam tylko dwie lub trzy sezonowe restauracje oraz kilkoro szczęśliwców ma tam swoje domki letniskowe. O ile więc czasem ktoś może w czymś pomóc, to jednak w sprawach nurkowych mogliśmy liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Najbliższy kompresor do nabijania butli był w miejscowości Zavala, na sąsiedniej wyspie Hvar. Wiązało się to z wyprawą łodzią, która liczyła kilka km, a do tego sprężarka była dostępna jedynie sporadycznie. Nie zawsze sprzyjały nam też warunki pogodowe, aby bezpiecznie płynąć na Hvar. Dlatego nabijaliśmy butle tylko w te dni, kiedy było to możliwe. Taka sytuacja powodowała, że czasami mieliśmy przestoje w projekcie, bo zwyczajnie brakowało nam gazów do nurkowania. Jeszcze innym problemem był prąd. Na wyspie jest dostęp jedynie do baterii słonecznych i akumulatorów, a więc trzeba było planować, co oraz kiedy podłączyć, aby na wszystko wystarczyło.
Powstanie szczegółowego modelu wraku
W sumie zanurkowaliśmy na wraku kilkanaście razy i wykonaliśmy łącznie kilka tysięcy zdjęć. Przetwarzanie tych fotografii i stworzenie na ich postawie trójwymiarowego modelu zajęło kilka tygodni. Jednak, kiedy wreszcie powstał, zachwycił naukowców bogactwem szczegółów. Od tej pory mogli analizować stanowisko bez konieczności wchodzenia do wody. To zmniejszyło koszt badań, a także umożliwiło nienurkującym specjalistom przyjrzenie się odkryciu. Ponadto, nasz model pozwolił zobaczyć wrak w całości, co w rzeczywistości może być trudne. Wszystko z uwagi na ograniczoną widoczność pod wodą.
Przez długi czas nasz model był dostępny jedynie dla badaczy. Jednak teraz możemy go wreszcie opublikować i umożliwić wirtualne zwiedzanie starożytnego rzymskiego wraku wszystkim zainteresowanym.