W wodach Morza Bałtyckiego odkryto kolejny niezwykły wrak! Fińska grupa nurków technicznych Badewanne zlokalizowała zatopiony statek kupiecki pochodzący z XVII wieku. Znalezisko choć dokonane przypadkiem, wspaniale obrazuje zmieniającą się historię regionu oraz kontroli nad morskimi szlakami handlowymi.
Mówi się, że często najlepsze rzeczy przydarzają nam się niespodziewanie i chyba właśnie tak było tym razem. Zespół nurkowy Badewanne prowadził nurkowanie, którego celem była dokumentacja wraków pochodzących z czasów I i II wojny światowej zalegających u wejścia Zatoki Fińskiej. Schodząc na dno, na głębokość 85 metrów, okazało się jednak, że znajduje się tu również dużo starszy i bardzo rzadki wrak holenderskiego statku kupieckiego z XVII wieku.
Od czasów średniowiecznych Morze Bałtyckie było ważnym szlakiem handlowym. Wszystko z uwagi na olbrzymie zapotrzebowanie flot holenderskiej i angielskiej na nieskończone dostawy drewna, smoły i konopi, które były dostępne w krajach leżących nad Bałtykiem. Od XIII wieku handel kontrolowała Liga Hanzeatycka, ale w XVII wieku bardzo sprawna flota holenderska przejęła kontrolę w regionie. A ten zyskał znaczącyo na znaczeniu i rentowności po tym, jak car Piotr Wielki założył swoją nową stolicę, Sankt Petersburg, u ujścia rzeki Newy, w najbardziej wysuniętej na wschód części Zatoki Fińskiej.
W tym czasie jeden typ statku wznosi się ponad inne i staje się wiodącą jednostką w całej branży. Jest to fluita (fleuta), powstały w latach 90. XVI wieku holenderski, trójmasztowy statek o bardzo pojemnej konstrukcji kadłuba, pozbawiony dział i cechujący się bardzo dużą ładownością.
Ponadto fluity posiadały bardzo nowatorski i zaawansowany takielunek, wykorzystujący sprytnie zaprojektowane systemy bloczków i haków do podnoszenia żagli oraz kontrolowania ich. Te zaawansowane cechy techniczne umożliwiły żeglowanie statkiem z wykorzystaniem znacznie mniejszej załogi niż we wcześniejszych typach podobnych jednostek. Dzięki temu handel był jeszcze bardziej opłacalny.
Inną całkowicie nowatorską cechą konstrukcji fluit było to, że cała załoga mieszkała za głównym masztem – kapitan, oficerowie, bosman, kucharz i marynarze, wszyscy zajmowali tę samą przestrzeń pomiędzy pokładami i jedli przy tym samym stole. Było to bardzo niezwykłe w ówczesnym społeczeństwie, nie mówiąc już o wysoce zhierarchizowanym świecie morskim. Fluity dominowały w handlu bałtyckim od końca XVI do połowy XVIII wieku. Jednak bardzo niewiele z tych niegdyś niezwykle popularnych jednostek przetrwało do naszych czasów. Nawet jako wraki.
Tym większe było zaskoczenie grupy, gdy schodząc na wrak i spodziewając się zobaczyć trałowiec czy szkuner zatopiony podczas I lub II wojny światowej, znaleźli prawie całkowicie zachowany drewniany holenderski żaglowiec z XVII wieku!
Wrak spoczywa równo na stępce, a większość takielunku jest rozproszona wokół jednostki. Sieci rybackie spowodowały jedynie niewielkie uszkodzenia. Wydaje się, że włok przeszedł od dziobu w kierunku rufy, uszkadzając nieco pokład rufowy i najwyższą część statku. Poza tymi uszkodzeniami wrak jest nienaruszony, wszystkie deski są mocno osadzone, a ładownie pełne! Nawet uszkodzone części i elementy dekoracji pawęży, takie jak „Hoekmen” czy „Strongmen” można znaleźć na dnie tuż za rufą. Na szczęście na wraku pozostały tylko bardzo małe fragmenty sieci.
W bardzo niewielu miejscach na świecie, w tym właśnie w wodach Morza Bałtyckiego, drewniane wraki mogą przetrwać przez całe wieki nie doznając uszczerbku w wyniku procesów chemicznych, biochemicznych i biologicznych. Ze względu na niskie zasolenie, absolutne ciemności i bardzo niskie temperatury, procesy te zachodzą w Bałtyku bardzo powoli.
A co być może najważniejsze, organizmy zabójcze dla drewnianych wraków, takie jak świdrak okrętowy (Teredo navalis), nie występują w takim środowisku. Nawet w morzach o klimacie umiarkowanym wszystkie drewniane wraki znikają po zaledwie dziesięcioleciach, chyba że wcześniej zostaną przykryte przez osady i piaski na morskim dnie.
Znalezisko w postaci praktycznie nienaruszonego i niemal kompletnego wraku holenderskiej fluity, królowej bałtyckiego handlu sprzed prawie 400 lat, jest świetnym przykładem znaczenia Morza Bałtyckiego, a zwłaszcza jego wschodniej części i wód Zatoki Fińskiej jako prawdziwej skarbnicy historii. Bałtyckie wody niczym kapsuła czasu skrywają wraki, których jest tutaj mnóstwo, ponieważ na przestrzeni wieków akwen był bardzo ważnym szlakiem handlowym i polem walki podczas wielu wojen.
Mamy to szczęście, że przyszło nam żyć w czasach, gdy wszystkie te wraki znajdują się w limitach dostępnych w ramach zaawansowanych nurkowań technicznych. Dzięki temu możliwe jest ich odkrywanie, eksploracja i dokumentacja. To z kolei pozwala nam na zapisanie wielu białych kart w historii regionu Morza Bałtyckiego i państw leżących nad jego brzegami.
Zespół Badewanne będzie kontynuować dokumentowanie i badanie tego niezwykle znaczącego odkrycia we współpracy z Fińską Agencją Dziedzictwa i innymi partnerami, w tym docentem dr. Niklasem Erikssonem, archeologiem morskim uniwersytetu w Sztokholmie.
Wrak wykazuje wiele cech charakterystycznych dla fluity, ale także kilka unikalnych cech, w szczególności, gdy spojrzymy na konstrukcję rufy. Możliwe, że jest to wczesny przykład projektu tej jednostki. Odkrycie stanowi zatem wyjątkową okazję do zbadania rozwoju tego typu statku, który pływał po całym świecie i stał się narzędziem, które położyło podwaliny pod wczesną nowoczesną globalizację – powiedział dr Eriksson.
Badewanne Diving Team to grupa nurków-wolontariuszy, która specjalizuje się w dokumentacji wraków z I i II wojny światowej, zalegających w wodach Zatoki Fińskiej. W efekcie ich działań powstało kilka filmów dokumentalnych i publikacji w postaci książek oraz artykułów prasowych, w tym m.in. dokument National Geographic „Sunken Nazi sub”. W ostatnich latach Badewanne Team coraz częściej angażuje się również w prowadzenie badań na temat zagrożeń, jakie dla środowiska naturalnego stwarzają zatopione wraki. Wśród nich dwa największe to pozostające we wrakach oleje opałowe oraz nagromadzone na nich pozrywane sieci do połowu ryb. Grupa współpracuje z władzami oraz wojskiem Finlandii i Estonii. Chociaż Badewanne Team jest fińską grupą, to nurkowie wchodzący w skład zespołu pochodzą z wielu krajów.
Jeżeli pasjonują cię odkrycia i eksploracja wraków, polecamy twojej uwadze artykuł znajdujący się w 11 numerze kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.