29 kwietnia doszło na Wyspach Owczych do drugiego w tym roku Grindadrap – tradycyjnego polowania na grindwale. Makabrycznie wyglądający festiwal okrucieństwa zebrał żniwo w postaci 105 zabitych zwierząt, co w zestawieniu z noworoczną odsłoną tej tradycji, daje łączny bilans 175 sztuk. W ciągu roku liczba upolowanych grindwali sięga nawet 1000 sztuk.
Wiosenny Grindadrap miał miejsce w miejscowości Sandavágur, na wyspie Vágar. Grindwale zauważono około godziny 7.00 i jak to zwykle ma miejsce, łodziami zagoniono je do zatoki, gdzie chwilę po 9.00 rozpoczęła się rzeź. Farerzy kultywujący tradycję sięgającą XVI wieku i czasów wikingów, ruszyli na skupione w wodzie zwierzęta.
W ciągu następnego kwadransa zarżnięto 105 osobników. Oficjalnie wszystko odbyło się humanitarnie, zwierzęta zabito przecinając im rdzeń kręgowy, jednak biorąc pod uwagę w jakich warunkach prowadzona jest rzeź, można mieć co do tego pewne wątpliwości. Poziom brutalności jest na pewno niższy niż jeszcze kilka lat wcześniej, po tym jak opinia publiczna wymusiła zakaz używania haków i harpunów.
Rzeź to jednak rzeź, niezależnie od wykorzystanych narzędzi. Zdjęcia z tego rytualnego uboju nie pozostawiają złudzeń. Około setki ssaków zagonionych na płytką wodę i grupa ludzi metodycznie zarzynająca je sztuka po sztuce i wyciągająca martwe osobniki na brzeg. Wszystko w wodzie czerwonej od krwi tworzy makabryczny widok.
Farerzy oczywiście mają pełną listę powodów, będących w ich mniemaniu usprawiedliwieniem dla Grindadrap, czy jednak w XXI wieku nie są to jedynie wymówki?
Źródło: local.fo, jn.fo
[pro_ad_display_adzone id=”31298″]
