Coraz więcej nurków wchodzi na drogę zawodową, szkoląc się na Instruktorów, DM… konkurencja rośnie, a na rynku nurkowym coraz trudniej o prace. Napięta sytuacja w krajach arabskich nie sprzyja w podjęciu pracy w obleganych kiedyś kurortach. Zrobienie kursów Nurka Zawodowego wiąże się z ogromnymi kosztami, a trzeba sobie niestety powiedzieć, że polskie papiery poza naszym krajem nie znaczą praktycznie nic. Oczywiście możemy zrobić kurs w znanej na świecie szkole np. Fort William w Szkocji, ale koszt sięgają kilkunastu tys. funtów.
Dlatego świetną opcją może być poławiacz owoców morza. Wielka Brytania czy kraje Skandynawskie, na wysoką skalę zajmują się połowami wszelkiego rodzaju skorupiaków, a najwyżej cenione owoce morza są zbierane ręcznie właśnie przez nurków. Do rozpoczęcia tej pracy potrzebujemy:
1 Certyfikat nurkowy minimum DM lub odpowiednik innych organizacji
2 Kurs STCW
3 Specjalistyczne badania lekarskie.
Wymagania nie są wysokie więc, zaczynamy pracę marzeń. Miejsca blisko dużych miast portowych są coraz bardziej przełowione, dlatego na łowiska trzeba wybierać się coraz dalej. Bywa, że czasem trzeba popłynąć promem lub polecieć samolotem, który wyląduje na plaży jednej z malutkich wysp, gdzie okazuje się, że czas jakby stanął tam w miejscu. Przepiękne wysepki, malownicze plaże, klify, wschody i zachody słońca… Wszystko, jak na okładkach biur podróży. Po dotarciu do celu następuje szybkie zakwaterowanie, a w zależności od czasu pobytu na wyspie, jest to wynajęcie domu, karawany lub hotelu.
Scallop. Jest to małż na pewno znany każdemu, chociażby z logo koncernu naftowego Shell. Dziennie robi się 2-3 nurkowania, głębokość to 20-40 metrów, butle 15 l z nitroksem. Pod wodą dużo ciekawych widoków, półki skalne, mnóstwo krabów, langust, rozgwiazd i ryb. Często można spotkać rekiny, wieloryby, delfiny, foki czy nawet orki.
Łapanie scallopów można porównać do zbierania grzybów, trzeba mieć sprawne oko, żeby je wypatrzeć. Małż ten zakopuje się do połowy w dnie, góra czasem jest porośnięta glonami. Doświadczony nurek może zebrać w dobrym miejscu do 150 kilogramów dziennie. Przekładając to na złotówki, da nam to dniówkę około 1600 zł. Decydując się na taką pracę, trzeba zaakceptować dość wysokie ryzyko. Pod wodą jesteśmy sami, kilkumetrowe pływy powodują bardzo silne prądy, które potrafią znieść nurka bardzo daleko. Ostatni przypadek, z maja tego roku: nurek nie wrócił po nurkowaniu. Trzy łodzie ratunkowe i dwa helikoptery brały udział w poszukiwaniach zaginionego. Wczesnym rankiem, po 11 godzinach 33 minutach w wodzie, został na szczęście odnaleziony przez rosyjski statek. Był wyziębiony, ale cały.
Sam miałem taką przygodę na początku mojej pracy. Silny prąd zniósł mnie daleko, wysoka fala uniemożliwiała mi dotarcie z powrotem na łódź. Na pomoc skoczył kolega Piotrek z Warszawy, gdyby nie on, nie wiadomo jakby się to skończyło. Warunki atmosferyczne nie przeszkadzają za bardzo w pracy na tych głębokościach, jedynie trudniej jest tam dopłynąć. Pamiętać też trzeba o tym, że wzburzone morze, wysoka fala i silne prądy potrafią zatopić łódź znosząc ją na skały.
Razor clam, zwany „perłą” wśród owoców morza. Bardzo mało znany w Polsce małż, kształtem przypominający brzytwę. Poławianie tych małży różni się znacząco od Scallopów, bo głębokości, na jakich występują to przedział od 1 m do 20 m. Łódź, czteroosobowa załoga: sternik, pomocnik, dwóch nurków. Warunki na morzu muszą być bardzo dobre. Jeżeli jest dobra pogoda w nocy, pracujemy w nocy.
Średnia głębokość na jakiej nurkujemy to około 7 m, duża fala uniemożliwia pracę na tych głębokościach. Odnośnie warunków, są dużo gorsze, widoczność często nie przekracza 1 metra, a nurkowania w nocy, z malutką latarką, są mało komfortowe psychicznie, zwłaszcza gdy czujemy, że coś dużego pływa koło nas. Czasem jest to foka, a czasem rekin czy stado delfinów, które uwielbiają Razory. Choć głębokości nie są duże, to jednak i tu zdarzają się wypadki śmiertelne.
Dziennie 2 – 3 nurkowanie, butla 15 l, albo powietrze dostarczone wężem z kompresora na łodzi. Przez to, że dni pracujących nie jest zbyt wiele zwłaszcza jesienią i zimą, zarobki są nieporównywalnie większe. Po odliczeniu wszystkich kosztów zostaje suma do podziału. Na nurka przypada przeważnie 20 – 25% zarobku, a dniówka około 5000 zł nie jest niczym wygórowanym, chociaż zdarzają się dni, że wraca się z niczym.
Pomimo tego, że nurek pracuje praktycznie tylko około 4 godzin, to przez ten czas, trzeba przepłynąć pod wodą kilka kilometrów, czasem w bardzo dużym prądzie. Od wypłynięcia do powrotu spędza się na morzu kilkanaście godzin. Widok nurka oddychającego tlenem w porcie po pracy nie jest niczym nadzwyczajnym.
Wielką zaletą jest wnikliwa penetracja dna, mało interesująca typowego rekreacyjnego nurka. Przy okazji można tu natrafić na ciekawe artefakty pod wodą, stare butelki, części zastawy… Bywają również nieoznakowane wraki mniejszych czy większych łodzi. Osobiście miałem okazję wpaść na wrak samolotu, a raczej na jego skrzydło z 2 metrową łopatą śmigła wystające z piachu, czy na bomby lotnicze, pod którymi kraby robią sobie legowiska.
Jeżeli myślisz, że to jest praca dla Ciebie, próbuj swoich sił!
[pro_ad_display_adzone id=”25708″]