Niezwykłe zdjęcie udało się zrobić pewnemu Australijczykowi podczas snoorklingu w wodach Zatoki Byron, w okolicy Brisbane na wschodnim wybrzeżu Australii. W trakcie zanurzenia jakich wiele, Tim Samuel nagrał film i wykonał kilka ujęć foto ryby, która zostaje połkniętą przez meduzę! Wprawdzie taka sytuacja w przyrodzie miewa miejsce, jednak uwiecznienie jej obiektywem aparatu fotograficznego, to okazja jaka przydarza się niewielu szczęśliwcom i najpewniej tylko raz w życiu.
Kadry z tego niezwykłego nurkowania szczęśliwy freediver zamieścił na swoim Instagramie, a stamtąd efektem śnieżnej kuli, zataczały one coraz szersze kręgi trafiając na biurka kolejnych redakcji czasopism i portali naukowych.
Jak przyznał sam autor niezwykłych ujęć, całe zajście wymagało olbrzymich nakładów szczęścia. Pomijając już bycie w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, Samuels miał spore problemy by uchwycić właściwą ostrość podczas filmowania pechowej ryby. Jednak tutaj również los się do niego uśmiechnął i moment pochłonięcia przez meduzę jest widoczny stosunkowo dobrze. Podsumowując zarejestrowany materiał stwierdził:
„Moją pierwszą reakcją było olbrzymie zdumienie, gdyż nigdy nie widziałem niczego podobnego. Zastanawiałem się nawet nad uwolnieniem tej nieszczęsnej ryby, ale ostatecznie postanowiłem pozwolić naturze biec własnym torem. Była to jednak trudna decyzja.”
Tutaj zaczyna się kolejny ciekawy rozdział całej historii. Sprawę skomentował bowiem pracownik Centre for Marine Science przy University of Queensland, który oznajmił, że była do bardzo dobra decyzja.
„Ryba pochłonięta przez meduzę to najprawdopodobniej młody karanks. Przedstawiciele tego gatunku będąc we wczesnych stadiach rozwoju, znani są z szukania ochrony u większych stworzeń morskich jak np. rekiny. Karanks mógł użyć meduzy jako schronienia lub ochrony, przed zauważonym drapieżnikiem i tak naprawdę nie został przez nią połknięty, a jedynie schronił się w jej części. Ta meduza to najpewniej przedstawiciel kostkowców (australian box jellyfish) i myślę, że karanx był bardzo zadowolony, że udało mu się znaleźć takie schronienie” – wyjaśnił biolog morski prof. Ian Tibbets
Tę niecodzienną sytuację szczęśliwy autor zdjęć skwitował jednym zdaniem:
„Wszystko to udało mi się zrobić całkowitym przypadkiem, ale to nadal najbardziej niezwykłe ujęcia, jakie udało mi się zarejestrować w ciągu trwającej od pięciu lat przygody z fotografią podwodną!”
Źródło: techtimes.com, valuewalk.com, perfscience.com
Foto: instagram.com/timsamuelphotography