Dawno temu wpadliśmy na pomysł, by przeprowadzić testy i sprawdzić możliwości płetw japońskiej marki Apollo. Nie miały być to jednak zwykłe testy, z cyklu dwa nurkowania i relacja jak nam się pływało. W tym wypadku obserwowaliśmy ich zachowanie na przestrzeni 24 miesięcy!
Różne modele, cechowały się innym zastosowaniem i zachowaniem pod wodą, jednak wszystkie miały kilka cech wspólnych (jakość, dbałość o detale) charakterystycznych zresztą dla tego producenta.
Już na pierwszy rzut oka płetwy cechuje bardzo solidne, można by rzec japońskie wykonanie potwierdzone napisem „Made in Japan”, znajdujące się na każdym elemencie składowym płetwy. Co więcej, o profesjonalizmie i poważnym podejściu do kwestii praw autorskich świadczy chociażby nr. patentu umieszczony na płetwie. Nie mamy więc do czynienia z kolejną kopią kopii kopii, jak to miewa miejsce w wielu przypadkach.
Patrząc z góry płetwa jest bardzo estetyczna. Brak jakichkolwiek zadziorów i niedoróbek. Mocowanie sprężyn do płetwy wykonane w niespotykanie trwały sposób za pomocą blaszek i wkrętów ze stali nierdzewnej (oczywiście sygnowanej „Made in Japan”).
Same sprężyny są bardzo trwałe. Po 2 latach użytkowania dalej bez śladów rozciągnięcia. Podobnie sprawa ma się w przypadku osłony na sprężynę wraz z uchwytem, ułatwiającym zdjęcie płetwy z nogi oraz jej powieszenie.
But płetwy jest wyjątkowo „przyjazny”. Podczas zdejmowania za sprawą dość dużego otworu od strony palców oraz ciekawemu rozszerzającemu się profilowi kopyta buta. Dzięki temu żaden but nie zasysa się, ani nie zaciera się w płetwie. Większość nurków wie jak męczące mogą być próby samodzielnego ściągnięcia zassanej płetwy po godzinnym nurkowaniu… W płetwach Apollo ten problem nie występuje.
Najgorzej ze wszystkich modeli wypadły płetwy najbardziej miękkie. Są znacznie za miękkie do nurkowania w sprzęcie wykorzystywanym przez nurków technicznych, tudzież osoby nurkujuące w zbliżonej konfiguracji. Do „pchnięcia” nurka w sucharze z twinem jednak trzeba trochę siły. Niemniej są wprost idealne do nurkowania w piance z pojedynczą butlą. Dzielone pióra uniemożliwiają efektywne nurkowanie „frogiem” (każde pióro płetwy leci w swoją stronę) ale za to klasycznie są po prostu super.
Wszyscy nurkujący wybrali dzielone twarde, jako najlepsze z testowanych. Płetwy zebrały bardzo dobre opinie od osób rozpoczynających przygodę z nurkowaniem. W związku z tym, że pióra układają się do ruchu nogi a nie noga do oporów pióra, płetwy nie sprawiają problemów osobom słabo pływającym a dobrzy pływacy potrafią z nich wycisnąć wiele… naprawdę bardzo wiele!
Większość doświadczonych nurków odniosła wrażenie, że podczas pierwszych ruchów płetwa jest nieefektywna (przyzwyczajenie do froga), niemniej po kilku pierwszych ruchach i powrocie do klasycznego ruch nóg płetwa zaskakuje wydajnością i brakiem zmęczenia.
Krótkie płetwy „Rangers”:
Czemu te płetwy (Rangersy) są takie krótkie? – pyta rekrut starego komandosa podczas szkolenia nurkowego
Synu – odpowiada stary wyga – dobry komandos bez płetw pływa szybciej niż Phelps, a w tych płetwach wchodzi w ślizg…
Noo, ale gdyby miał dłuższe, pływałby szybciej – próbuje drążyć temat młody rekrut
Od latania młody to są samoloty…
– krótko ucina stary komandos
No właśnie. Płetwy wzbudziły duże zainteresowanie, zwłaszcza starych nurów którzy robią w wodzie w zasadzie wszystko. Młodzież w ogóle sobie w nich nie radziła, ale doświadczeni nurkowie patrzą na nie z zazdrością bo:
- można w nich nurkowa
- można w nich pływać
- można w nich biegać!
- można w nich kucać, klękać, robić fikołki…
- mają antypoślizgową podeszwę (zadziorki skierowane we wszystkie strony) dzięki czemu nie ślizgają się na błocie, śniegu czy lodzie
Dygresja jednego ze znajomych instruktorów, który brał udział w testach:
„Są chyba niezniszczalne… Nie zaplątują się o nic. I ta manewrowość… Po prostu można się obracać w każdym kierunku bez najmniejszego problemu”
Z tego miejsca wielkie podziękowania dla mazurskiej ekipy biorącej udział w testach, poświęcony czas i chęci, jak i wszystkich, którzy w tym czasie brali udział w nurkowaniach, dzieląc się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami.