W Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, odbyło się wczoraj spotkanie z uczestnikami ekspedycji Santi Odnaleźć Orła. Celem poszukiwań jak łatwo się domyślić jest wrak legendarnego polskiego okrętu podwodnego ORP „Orzeł”. Gwoździem programu okazała się niespodzianka, która na pewno utwierdziła obecnych, że podjęli dobrą decyzję wybierając się tego dnia do muzeum.
W trakcie spotkania osoby zrzeszone przy projekcie przybliżyły wyniki dotychczasowych badań, podsumowując materiał, jaki udało się zgromadzić przed majową wyprawą na Morze Północne. Co ciekawe najbliższa ekspedycja, będzie polem do popisu tylko dla hydrografów. Możemy zatem wnioskować, że w pierwszej połowie roku ma nastąpić selekcja poszczególnych pozycji, z których wyłoniona zostanie grupa do dalszych badań.
Wśród osób, które pojawiły się przed zgromadzonymi w Muzeum Marynarki Wojennej i zaprezentowali poszczególne aspekty całego przedsięwzięcia byli:
- Tomasz Stachura – szef projektu ‘SANTI Odnaleźć Orła” – prezentacja projektu
- dr Hubert Jando – historyk – aspekt historyczny zaginięcia ORP „Orzeł”
- dr Jarosław „Kostek” Nowak – hydrograficzne metody poszukiwań zatopionych wraków
Niewątpliwie tym, co wzbudziło największe zainteresowanie była tabliczka z boi nawigacyjnej „Orła”. Jest to jedyna fizyczna pozostałość po polskim okręcie. Nie mniej ciekawa od samej tabliczki jest historia, w jaki sposób trafiła ona pod skrzydła muzeum i dlaczego nie jest eksponowana.
W jaki sposób element zachował się do dzisiaj? Otóż „blaszkę” zdemontowano w trakcie wdrażania jednostki do służby w Wielkiej Brytanii. Po wymianie stara tabliczka miała trafić na złom, ale… ktoś ją „przygarnął” i w ten sposób dotrwała do współczesnych czasów. Najciekawsze jest jednak to, jak trafiła do gdyńskiego muzeum.
Otóż w depozyt przekazał ją pewien anonimowy starszy pan. Oprócz tabliczki ów staruszek przekazał również enigmatyczne wyjaśnienia, że czeka go w najbliższym czasie operacja i jeżeli przeżyje, to opowie całą historię. Niestety nigdy więcej się nie pojawił, co pozwala sądzić, że niestety operacji nie przeżył.
To mocno skomplikowało sprawę tabliczki, gdyż wciąż nieustalony pozostaje jej status prawny. Co w konsekwencji przekłada się na to, że muzeum nie może wciągnąć jej na listę swoich eksponatów i wystawić na widok publiczny. Osoby obecne na spotkaniu miały szczęście znaleźć się w gronie nielicznych, którzy widzieli ją na własne oczy. Po krótkiej prezentacji, przedmiot wyniesiono w pośpiechu z sali.