Przechadzając się pomiędzy stoiskami wystawców sprzętu nurkowego na konferencji Baltictech 2010, moją uwagę przykuło stoisko z książkami o tematyce nurkowej, a w szczególności poradnik Doroty Łeweć – „Nurkująca Kobieta”. Jako kobieta i od niedawna kobieta nurkująca, z dużym zaciekawieniem sięgnęłam po tę lekturę.
Autorka w niesamowicie lekki i przyjemny dla czytelnika sposób, porusza istotny i trochę pomijany temat różnicy płci, uwarunkowań psychologicznych i fizjologicznych nurkujących osób. Dla mnie, pozycja ta, wchodzi w sferę swoistego tabu i dotyka wielu istotnych, a z pozoru błahych tematów. Od niedostosowanego do fizjologii kobiet sprzętu (trudno tu nie wspomnieć o typowym męskim wyglądzie i konfiguracji, choć producenci już zaczęli dostrzegać potrzeby kobiet w tym zakresie, drogie Panie, jest światełko w tunelu!), problemów fizycznych, jakie niesie ze sobą dźwiganie ciężkiego ekwipunku, poprzez te poważne problemy, takie jak dyskryminacja kobiet i negowanie ich umiejętności w szczególności na wyższym poziomie szkolenia. Autorka wsadza tym samym przysłowiowy „kij w mrowisko” w rodzimym świecie nurkowym. Sama Pani Dorota posiada uprawnienia m.in. CMAS P3 i w sposób obiektywny i rzeczowy opisuje problemy i przeciwności losu, z jakimi musiała się zmierzyć, udowadniając, na co ją stać. O sobie pisze, że jest typową kobietą, lubi wygodę, czyste sanitariaty, nie lubi nosić ciężarów, nie udaje, że jest taka sama jak faceci nurkowie, zna swoje mocne i słabe strony.
Autorka przypomina, że jeszcze nie tak dawno, nurkowanie było typowo męskim sportem, a kobiet instruktorów, wciąż jest bardzo mało. Dla mnie, ciekawym dodatkiem, było przedstawienie postaci kilku nurkujących kobiet i to w czasach, gdzie ten sport był z zasady postrzegany, jako typowo męska dziedzina aktywności fizycznej. Pani Dorota zwraca uwagę, że nurkowanie jest również dla kobiet lat 40+ i nie ma żadnych przeciwwskazań, aby zacząć tą wspaniałą przygodę w każdym wieku, o czym my same często nie wiemy lub zapominamy, obwarowując się barierami z pozoru nie do przeskoczenia. Czy tak faktycznie musi być? Jako przykład podaje tu postać Leni Riefenstahl, która w latach ’70-tych XX wieku skłamała na temat swojego wieku (urodziła się w 1902r!), aby zdobyć uprawnienia płetwonurka i rozpocząć swoją przygodę z fotografią podwodną. Chcieć to móc można by rzecz, Leni zmarła mając 101 lat, aktywnie żyjąc do końca swoich dni.
Pani Dorota w swojej książce wysuwa odważną tezę stworzenia baz nurkowych prowadzonych przez kobiety i dla kobiet. Czy faktycznie są one potrzebne? Na to pytanie każdy z nas musi sobie sam odpowiedzieć. Ja wiem, że z niecierpliwością czekam, aż wystartuje strona www.nurkowaniekobiet.pl, bo każda forma zmotywowania kobiet do aktywnego życia spotka się z moim poparciem.
„NURKUJĄCĄ KOBIETĘ” polecam nie tylko paniom. Panowie naprawdę warto przeczytać tą książkę, którą ja cenię za poczucie humoru oraz otwartość i w myśl „kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa ” spojrzeć łaskawszym okiem na koleżankę nurkinię/nurkówkę/partnerkę nurkową ( i znowu nurek to rodzaj męski), która znowu ma problem z przeniesieniem butli.