Czy delfinoterapia naprawdę działa? Co z dowodami naukowymi? Dlaczego twórcy delfinoterapii z niej zrezygnowali? Co stało się, gdy zastosowano delfina-robota? O czym milczą właściciele ośrodków delfinoterapii i dlaczego?
Temat delfinoterapii wielokrotnie pojawiał się w ostatnich latach w mediach. Szczególnie intensywnie wrócił wraz z pomysłem otwarcia pierwszego w Polsce delfinarium w Mszczonowie. Projekt ten na szczęście upadł. Do dziś jednak na południu Polski grupa entuzjastów usiłuje stworzyć tzw. Górnośląskie Centrum Delfinoterapii. W tę formę terapii z udziałem zwierząt zaangażowało się też kilku polskich nurków.
Dlaczego warto przyjrzeć się bliżej delfinoterapii? Przede wszystkim dlatego, że sprawa jest zdecydowanie niejednoznaczna. Pojawiło się tu mnóstwo nadinterpretacji, przekłamań, mitów. A ponieważ stawką jest zdrowie dzieci, duże pieniądze, etyczne postępowanie wobec zwierząt i wreszcie partykularne interesy inwestorów i właścicieli delfinowego biznesu, warto zadać sobie kilka trudnych pytań i przedstawić dodatkowe fakty, skrzętnie przemilczane przez propagatorów i właścicieli ośrodków delfinoterapii.
Warto podkreślić, że istotna część entuzjastów delfinoterapii naprawdę ma dobre intencje i po prostu skupia się na pomocy chorym dzieciom, czy też potrzebującym dorosłym, nie zdając sobie zapewne sprawy z ciemnej strony tego zjawiska. Jednakże ci, którzy tworzą ośrodki, wysyłają klientów do zagranicznych delfinariów, zarabiają na delfinoterapii i korzystają z tego, że mogą spędzać czas z delfinami w niewoli i realizować w ten sposób swoje pasje, są absolutnie świadomi tego, co robią. A gdzie jest problem?
Czym jest delfinoterapia? Jest to jedna z form terapii opartej na interakcji ze zwierzęciem, gdzie delfin wykorzystywany jest do ćwiczeń mających na celu bądź usprawnić wybrane funkcje organizmu chorego, bądź zmotywować pacjenta do wykonania zadań przewidzianych w toku klasycznej terapii. Termin “delfinoterapia” jest jednak mylący i nieścisły. Sugeruje, że delfin leczy, a przynajmniej, że jest najważniejszym elementem terapii.
Niektórzy wspominają też o takiej formie delfinoterapii, gdzie delfin ma leczyć ultradźwiękami emitowanymi przez jego narząd echolokacyjny, tyle że… nie ma na to żadnych dowodów a prowadzone badania naukowe na ten moment zaprzeczają, by było to realne. Dlatego powinniśmy raczej mówić o DAT – Dolphin Assisted Therapy, czyli o terapii wspomaganej obecnością delfina.
Czy delfinoterapia leczy?
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, że ośrodki delfinoterapii oferują często leczenie chorób… nieuleczalnych, genetycznych itd. Takie stwierdzenia znajdziemy np. na stronie projektodawcy – wirtualnego jak dotąd – Górnośląskiego Centrum Delfinoterapii. Jest to niefrasobliwe i nieodpowiedzialne. Uczciwiej byłoby powiedzieć o ewentualnym wspomaganiu rozwoju czy rehabilitacji osób cierpiących na wymieniane tam choroby.
A co z obietnicą leczenia dzięki ultradźwiękom emitowanym przez delfin? Co na to nauka? Badacze z Institute of Behavioral Research, Free University w Berlinie analizowali zachowania delfinów w czasie 83 sesji terapeutycznych w znanym ośrodku „Dolphin Plus” we Floryda Keys w USA. Badania te nie potwierdziły, by zachowania któregokolwiek z delfinów spełniały choćby minimalne wymogi odpowiedniej emisji ultradźwięków, co do natężenia, czasu ekspozycji i powtarzalności, niezbędne dla skutecznego leczenia. W 2003 r. poważne wątpliwości odnośnie możliwości użycia dźwięków emitowanych przed delfiny opublikował też prestiżowy Journal of Theoretical Biology.
Czy dysponujemy jednoznacznymi dowodami naukowymi na efektywność delfinoterapii?
Jest to bardzo ważne pytanie. Badania, na które powołują się zwolennicy delfinoterapii, to najczęściej jedynie zapisy obserwacji, często nieustrukturyzowane i wybiórcze. Nieliczne opracowania naukowe, starające się pokazać skuteczność delfinoterapii, obarczone są z kolei mnóstwem błędów metodologicznych, na co wskazują analizy dostępnych, publikowanych badań, podważające ich poprawność i rzetelność (Humphries, 2003 r. oraz Marino & Lilienfeld, 2007). Podobnymi błędami obarczone są kolejne, ostatnio publikowane quasi-badania.
Mało tego! Zdarzają się opracowania o charakterze naukowym – np. rozprawy doktorskie na temat działania delfinoterapii, których promotorem jest profesor będący jednocześnie szefem rady naukowej sieci komercyjnych delfinariów, znanych z niesławnego handlu delfinami i naruszania dobrostanu tych zwierząt w niewoli. Konflikt interesów jest aż nadto krzyczący.
Jaka jest opinia środowiska medycznego?
Weźmy jako przykład wykorzystanie delfinoterapii do leczenia autyzmu. W Polsce wielu rodziców dzieci cierpiących na spektrum autyzmu rozważa skorzystanie z tej formy animaloterapi.
W lutym 2011 r. niemieckie Stowarzyszenie „Autyzm”, opublikowało oświadczenie, że nie ma żadnych przekonywujących dowodów na to, że delfinoterapia jest skuteczną formą leczenia autyzmu. W 2016 r. brytyjska organizacja „Research Autism”, badająca efektywność różnych form terapii autyzmu, podpisujac się pod powyższym, dodała jeszcze: „W przypadku delfinoterapii mamy do czynienia z różnymi problemami natury etycznej oraz z kwestią fizycznego zagrożenia, zarówno dla ludzi i delfinów, które mogą być trudne do pokonania”. Z kolei analizy dr Tracy L. Humphries z 2003 r. podważyły skuteczność delfinoterapii z niepełnosprawnymi dziećmi w wieku lat sześciu i młodszymi. Natomiast Michael Westerveld, neuropsycholog i pediatra na Uniwersytecie Yale School of Medicine w New Haven, Connecticut, twierdzi: „Jeśli jest jakiś sukces, byłbym raczej skłonny przypisać go ogólnym skutko interakcji ze zwierzętami. Można kupić szczeniaka i zobaczyć te same wyniki”.
Skąd więc biorą się efekty, o których wspominają niektóre rodziny, korzystające z delfinoterapii?
Prawdą jest, że w niektórych wypadkach po sesjach delfinoterapii widać u chorych dzieci poprawę funkcjonowania, zwłaszcza w obszarze kontaktu z otoczeniem, prób mówienia, poprawę nastroju, większą motywację do nauki nowych czynności w ramach klasycznej terapii.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, co podkreśla dr Lori Marino analizując, skąd często biorą się doniesienia o efektach różnych terapii. W przypadku delfinoterapii istnieje wiele występujących równocześnie elementów, które mogą mieć wpływ na pojawienie się pozytywnych zmian. Problem polega jednak na tym, że działają być może tylko nieliczne elementy z tego zestawu. Być może poprawę funkcjonowania u danej osoby powodują przede wszystkim zajęcia w wodzie, a może nowe podejście nowych terapeutów i sesje realizowane bez stresu w zupełnie innym otoczeniu, a może wreszcie to, że rodzicie zaczęli przejawiać zupełnie inne postawy i złapany przez nich „drugi oddech”, entuzjazm i radość podświadomie udzieliły się też dziecku…
Deena Hoagland, dyrektorka ośrodka Island Dolphin Care (USA) oraz terapeutka, wielokrotnie powtarzała, że w jej ośrodku delfin jest jedynie członkiem zespołu terapeutycznego a nie tym, co samoistnie leczy dziecko oraz podkreślała, że leczenie poprzez echolokację nie ma podstaw naukowych.
A gdyby tak zastąpić żywego delfina animatroniczną atrapą używaną w filmach?
Przełomowym wydarzeniem, zasiewającym szczególne wątpliwości dotyczące roli delfinów w terapii było badanie Davida Nathansona sprzed 10 lat. Nathanson, jeden z czołowych autorytetów i praktyków delfinoterapii w USA, opublikował w 2007 r. swoje badanie, w którym wykazał, że zastosowany przez niego w terapii sztuczny delfin – robot używany dotychczas do filmów (TAD – Therapeutic Animatronic Dolphin) dał porównywalne, a w kilku przypadkach nawet lepsze efekty w trakcie pracy terapeutycznej z dziećmi z różnymi dysfunkcjami i dolegliwościami, od autyzmu, po porażenie mózgowe, zespół Retta, Lennoxa-Gastaut i dystrofię mięśniową.
Dlaczego najwięksi twórcy i eksperci delfinoterapii porzucili tę formę animaloterapii?
W 2007 r. Betsy Smith – pionierka stosowania delfinoterapii w autyzmie wycofała się z badań nad terapią z udziałem delfinów, twierdząc otwarcie, że jest ona nieefektywna i zorientowana przede wszystkim na zarabianie pieniędzy kosztem pacjentów i ich rodzin. Zadziwiające jest to, że wiele ośrodków delfinoterapii do dziś powołuje się na jej pierwsze rozprawy naukowe z lat dziewięćdziesiątych, nie bacząc na to, że ich autorka dziś jest zdecydowanie przeciw delfinoterapii.
Z prowadzenia i propagowania delfinoterapii wycofał się również sam David Nathanson. W 2007 powiedział też wprost, że nie potwierdza efektów i zjawiska leczenia ultradźwiękami emitowanymi przez delfiny u swoich pacjentów poddawanych delfinoterapii.
Nathanson, po ponad 30 latach praktyki, zamknął swój ośrodek na Florydzie i rozważał otwarcie ośrodka terapeutycznego na Kajmanach, chcąc dalej pomagać chorym dzieciom. Jednakże już wtedy mówił wprost: „Interakcje pacjenta z delfinem są po prostu formą nagrody za podjęty wysiłek i udział w ćwiczeniach, a nie terapią samą w sobie”.
Ciekawe jest też to, że po opublikowaniu wyników badań przy użyciu delfina – robota, pokazujących, że żywy delfin wcale nie jest niezbędny, by uzyskać poprawę funkcjonowania chorych dzieci, zniknęła z internetu strona Dolphin-Human Therapy dr Nathansona. Sam David Nathanson wycofał się też z życia publicznego i przestał wspierać swym autorytetem różne ośrodki, które w materiałach marketingowych powoływały się na jego nazwisko. Nie udziela wywiadów, nie publikuje i jest praktycznie niedostępny.
Czy pływanie dzieci z delfinami na pewno jest bezpieczne?
Rodzice, ulegając czarowi delfinów, nie przewidują nawet ryzyka stojącego za interakcjami z tymi zwierzętami. Przede wszystkim chodzi o zagrożenie patogenami, na co wskazuje choćby poziom zachorowań osób pracujących na co dzień ze ssakami morskimi. Bakterie w wydychanym powietrzu, bakterie kałowe (delfiny wydalają 4 razy częściej niż ludzie) i wreszcie grzybice stanowią realne zagrożenie dla pacjentów.
Istotne jest też zagrożenie fizyczne. Delfiny to dzikie, bardzo silne, nieprzewidywalne w swoich reakcjach zwierzęta. Badania dotyczące wypadków spowodowanych przez delfiny w czasie programów pływania z tymi zwierzętami w delfinariach pokazują, że nie są to wcale rzadkie przypadki – począwszy od straszenia, uderzeń płetwami, poprzez ugryzienia, agresywne zachowania seksualne, aż po podtopienia.
Co z dobrostanem zwierząt?
Dla nas jako nurków dobrostan zwierząt morskich jest szczególnie ważny. Tym bardziej warto pamiętać, że mówiąc o delfinoterapii mówimy jednocześnie o więzieniu dzikich zwierząt, których domem powinno być morze.
Ośrodki delfinoterapii, jak każde inne delfinarium, w drastyczny sposób naruszają potrzeby lokomotoryczne i społeczne tych zwierząt. Życie w nich jest źródłem nieustającego stresu, potęgowanego przez brak możliwości realizacji swoich biologicznych potrzeb, hałas urządzeń filtracyjnych, powtarzalność codziennych aktywności, życie w nienaturalnie skomponowanej grupie – bez szans na ucieczkę od agresywnych osobników i wymuszanych na zwierzętach interakcjach z obcymi ludźmi.
Wszelkie badania potwierdzają, że długotrwały stres u delfinów prowadzi do chorób psychosomatycznych, patologicznych zachowań i wysokiej śmiertelności (HSUS/WSPA 2006). Dane są alarmujące – połowa delfinów umiera w ciągu 2 pierwszych lat niewoli, pozostałe przeżywają w niewoli średnio 6 lat.
Delfiny cierpią z powyższych powodów tak samo, niezależnie do tego, czy urodziły się na wolności, czy w niewoli.
Czy warto?
Ulegając argumentacji kolorowych czasopism, telewizji śniadaniowej, a przede wszystkim właścicieli ośrodków delfinoterapii łatwo przeoczyć fakt, jak wysoką cenę płacą rodziny, które się na nią decydują. Są to kwoty od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, zważywszy na łączną wysokość wszystkich kosztów. A taki wydatek to bardzo poważne uszczuplenie domowego budżetu rodzin, w których są chore dzieci. Żeby mu podołać, rodzice nierzadko decydują się na kredyty, sprzedają samochód niezbędny do wożenia dziecka na bieżącą rehabilitację, rezygnują z całej reszty kosztownych działań terapeutycznych, licząc na przełom spowodowany delfinoterapią. Zdarza się, że nie mają już pieniędzy, by po turnusach delfinoterapii wrócić do wcześniejszych terapii, łudząc się, że nie będą już potrzebne. Bywa, że zaprzepaszczają w ten sposób efekty wcześniejszej pracy.
Dlatego, nawet przy bardzo dobrych intencjach, wspierając czy propagując delfinoterapię, naprawdę warto dobrze się zastanowić, co jest faktem, a co mitem bądź marketingowym opakowaniem, podtrzymywanym przez tych, którzy czerpią z delfinoterapii wątpliwe etycznie, materialne, egoistyczne korzyści.
Więcej informacji na temat delfinoterapii można znaleźć na stronach:
[pro_ad_display_adzone id=”31298″]