Uczestnicy 10. Ekspedycji SANTI Odnaleźć Orła zakończyli tegoroczne poszukiwania wraku okrętu podwodnego ORP Orzeł.
W niedzielę 27 sierpnia zakończyły się tegoroczne poszukiwania wraku okrętu podwodnego ORP Orzeł prowadzone w ramach 10. Ekspedycji SANTI Odnaleźć Orła. Poniżej przedstawiamy zapis z trzech ostatnich dni poszukiwań, tak, jak to relacjonowali uczestnicy projektu. Artykuł przybliżający wydarzenia z pierwszych czterech dni wyprawy znajdziecie tutaj.
Dzień piąty
Bez wątpienia był to dzień, który przyprawił uczestników ekspedycji o szybsze bicie serca.
Emocje rosną z dnia na dzień. Dziś rano trafiliśmy na nieznany wrak o długości ponad 80 metrów. Ze wszystkich sił chcieliśmy się dopatrzyć Orła na ekranie multibeam’a. Jednak w końcu rozsądek zwyciężył i zgodnie stwierdziliśmy, że to jednak wrak statku cargo. Ciężko było, ale popłynęliśmy dalej i po drodze trafialiśmy na kolejne wraki. Niestety żaden nie pasował do tego najważniejszego.
Jak się okazało, był to dopiero początek mocnych wrażeń, jakie ten dzień zafundował ekipie 10. Ekspedycji SANTI Odnaleźć Orła. Późnym popołudniem natrafili na kolejny wrak, którego cechy skłoniły załogę do zejścia pod wodę.
Około godziny 17.00 trafiliśmy na niezidentyfikowany wrak podłużnego okrętu o szerokości 6 m i długości ponad 72 m. Był bardzo zniszczony, a my zaczęliśmy dopatrywać się kształtów okrętu podwodnego. Szanse były niewielkie, ale zawsze zakładaliśmy, że jak już znajdziemy Orła, to będzie on bardzo zniszczony. Ponadto wiedzieliśmy, że jak nie sprawdzimy tego wraku, to nigdy sobie tego nie darujemy. Zapadła błyskawiczna decyzja o nurkowaniu.
Był to pierwszy raz podczas tegorocznej wyprawy, gdy wrak rokował tak dobrze, aby wysłać pod wodę zespół nurkowy. Niestety na dnie okazało się, że sprawdzana jednostka to niemiecki ścigacz okrętowy z okresu I wojny światowej. Wrak był bardzo zniszczony, a nurkowanie dodatkowo utrudniała bardzo słaba widoczność, która nie przekraczała 1 m. W tej sytuacji nurkom nie pozostało nic innego, jak wrócić na pokład statku i ruszać dalej.
Dzień szósty
Chociaż dzień szósty okazał się nieco mniej emocjonujący, to nie znaczy, że nie wydarzyło się nic wartego odnotowania. Uczestnicy 10. Ekspedycji SANTI Odnaleźć Orła z pewnością nie mogli narzekać na nudę i cały czas analizowali kolejne wraki, które pojawiały się na ekranie multibeam’a.
W nocy trafiliśmy na mały okręt podwodny o długości zaledwie 25 m i szerokości 4 m. Temat jest na tyle ciekawy, że na pewno zajmiemy się tym po powrocie. Potem na ekranie pojawiło się jeszcze kilka obiektów, w tym kolejny okręt podwodny, tym razem o długości 68 m. Po chwili okazało się, że jest to chyba tylko sam kadłub, który zatonął w 1973 roku podczas holowania do stoczni.
Poszukiwacze są również przekonani co do potencjalnego obszaru, gdzie powinien znajdować się wrak ORP Orzeł. Przez ostatnie lata stali się oni prawdziwymi ekspertami, jeśli chodzi o okręt o numerze burtowym 85A i bazując na tej wiedzy, mają swoje hipotezy.
Nadal mocno wierzymy w naszą hipotezę, że Orzeł zatonął na wschód od obszaru A3, gdzie miał przebywać w pierwszych dniach VI patrolu. Jesteśmy przekonani, że kpt. Grudziński postanowił podejść bliżej wybrzeży Danii, gdzie odbywał się ruch niemieckich jednostek i gdzie szansa na atak była większa. Mamy świadomość, że po drodze były niemieckie pola minowe, które stanowiły olbrzymie zagrożenie, ale nie na tyle duże, aby nie zaryzykować. Wiemy też, że tak się działo i że dowódcy podejmowali takie dodatkowe ryzyko. Zrobił tak m. innymi HMS Taku, który był „zmiennikiem” naszego Orła i tydzień później szczęśliwie podszedł pod Helgoland, omijając niemieckie zapory minowe. Może Orzeł też miał taki plan, ale miał mniej szczęścia? Mam nadzieję, że kiedyś się tego dowiemy…
Dzień siódmy, ostatni
Nad ranem zakończyliśmy nasze poszukiwania. Łącznie przepłynęliśmy 2200 km i zbadaliśmy 149 pozycje, część z nich to naprawdę ciekawe wraki i nowe odkrycia. Na podsumowanie przyjdzie pewnie czas po powrocie. Orła nadal nie ma. Wracamy do portu. Nie poddajemy się, będziemy szukać aż do skutku. Chwała załodze ORP Orzeł, chwała polskim bohaterom!
Coraz bliżej
Niestety wraku legendarnego polskiego okrętu z czasów II wojny światowej nie udało się odnaleźć. Chociaż nie jest to rezultat, który mógłby kogokolwiek satysfakcjonować, to należy na niego spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Uczestnicy ekspedycji postawili ważny krok na drodze wiodącej ku odnalezienia okrętu podwodnego o numerze burtowym 85A.
Tym samym dołożyli kolejne elementy do układanki, nad którą głowią się już od blisko dekady. Upór, konsekwencja, systematyczność i ciężka praca z pewnością okażą się kluczowe. Zresztą tak, jak zawsze. W końcu w przypadku wielkich projektów, to właśnie taka mieszanka w połączeniu z ogromną pasją przynoszą rezultaty i pozwalają cieszyć się sukcesem.
Oczywiście wspaniale byłoby odkryć wrak Orła od razu i rozpocząć jego badania i dokumentację. Przecież wszyscy chcemy, aby ORP Orzeł i jego bohaterska załoga „wrócili” już ze swojego ostatniego rejsu. Niestety życie to nie hollywoodzka produkcja i czasami na niektóre rzeczy przychodzi nam poczekać lub dzieją się one w zupełnie nieprzewidziany sposób.
Mimo to, pozostaję dobrej myśli i mam nadzieję na odrobinę filmowej magii w zakończeniu całej tej historii. Oby już niebawem!
W tegorocznej odsłonie serii „Drain The Oceans” pojawi się m.in. spoczywający w polskich wodach wrak „Steubena”. Więcej o realizacji filmu dowiecie się z wywiadu w 11 numerze naszego kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.