Dziś kontynuujemy temat Morza Bałtyckiego i butelek. W weekend przekazaliśmy wam trochę szczegółów odnośnie wyłowionej przez archeologów kamionkowej butelki z wodą Selters, z kolei dziś opowiemy o liście w butelce, który w wodach Bałtyku wędrował ponad sto lat!
W wodach Zatoki Kilońskiej, miejscowy rybak Konrad Fischer (swoją drogą świetne nazwisko dla rybaka), miał niecodzienny połów. W jego ręce wpadła butelka z listem, który zostały „wysłany” 101 lat temu. Właśnie tutaj zaczyna się robić naprawdę ciekawie.
17 maja 1913r. list-pocztówka w butelce został rzucony w morską toń przez 20-letniego Richarda Platz, syna piekarza. Była to krótka prośba do znalazcy, aby ten wysłał ją z powrotem do nadawcy, do Berlina.
Z uwagi na wiek i niezwykłość znaleziska, Fischer próbował sprzedać je na portalu aukcyjnym ebay, a zarobione pieniądze chciał zainwestować w swoją łódź. W tym momencie stało się jednak coś nieoczekiwanego.
Naukowcom, którzy badali i monitorowali całą sprawę, udało się dotrzeć i nawiązać kontakt z prawnuczką nadawcy, panią Angele Erdmann. Kobieta było całkowicie zaskoczona, ponieważ nie dość, że nic o butelce nie wiedział, to nigdy również nie poznała swojego przodka.
Zaraz po przyznaniu jej praw do znaleziska aukcja została zatrzymana. Można powiedzieć, że w ostatniej chwili, bo do końca licytacji pozostało kilka minut, a cena osiągnęła już poziom 3660 euro!
Zgodnie z życzeniem pani Erdmann, list od jej przodka trafi do zbiorów Muzeum Morskiego w Hamburgu. Jest to eksponat o tyle cenny, że uznawany jest za najstarszy list w butelce w historii. Poprzedni datowany był na 1914r. i wyłowiono go po upłynięciu 98lat od „nadania”.
Źródło: theguardian.com
