Niemieckojęzyczne media zdominowała w ostatnich dniach informacja, o wspaniałym wyczynie szwajcarskiego freedivera – Petra Colata, który podczas minionego weekendu w Weissensee, ustanowił trzy nowe Rekordy Świata we freedivingu pod lodem!
Pierwszym wynikiem, który postanowił pobić Szwajcar, był jego własny rekord z 2013 roku. Wtedy udało mu się w monopłetwie przepłynąć pod lodową taflą 152.4 m. Kolejnym celem obranym przez Petera był rekord, ustanowiony bez użycia płetw, natomiast na sam koniec, jako grande finale, zawodnik zamierzał pobić rekord, do ustanowienia którego nie mógł ubrać ani płetw, ani… skafandra! W tym miejscu należało by wspomnieć, że każda z konkurencji rozgrywana była w wodzie, której temperatura wynosiła zaledwie 2ºC!
Zawodnik pojawił się na miejscu wraz z 15-osobowym zespołem już w środę. Wieczorem zorganizowano spotkanie, na którym omówiono cały plan i wszystkie detale. W czwartek od samego rana trwały przygotowania, w których pomagał Ernest Turnschek i jego zespół z Centrum Nurkowego “Tauchsport Yachtdiver Weissensee”.
Trasę rozplanowano na dystansie 180 metrów. Przygotowano również 8 przerębli, z których 2 stanowiły otwory wejściowy i wyjściowy, natomiast pozostałe pełniły funkcję wyjść awaryjnych. Wszystko na wypadek, gdyby zaistniała potrzeba natychmiastowego wyjścia na powierzchnię. Położono również poręczówkę i przeprowadzono próbę generalną całego sprzętu. W tym czasie Peter Colat prowadził ostatnie nurkowania treningowe.
Nad wszystkimi formalnościami i przebiegiem każdej z prób, czuwał międzynarodowy sędzia Christian Fötinger. W końcu nadchodzi piątek i długo oczekiwany moment końcowego odliczania. Nurkowie zabezpieczający wyposażeni w skutery DPV zajmują uprzednio wyznaczone miejsca. Odliczanie dobiega końca i Szwajcar znika w lodowatej toni, ruszając po pierwszy rekord. Na powierzchni sędzia, członkowie drużyny, przyjaciele, fotografowie i widzowie wspólnie pokonują drogę od przerębla do przerębla.
Po przekroczeniu 125-go metra wszyscy biegiem udają się do przerębla wyznaczającego 155 metrów. Wzmaga się wrzawa wśród zgromadzonych, a po chwili pojawia się sam zawodnik. Uśmiechnięty, bierze głęboki wdech i spokojnym głosem daje sędziemu znać, że wszystko jest OK! Okrzyki radości jeszcze się wzmagają, a pierwszy rekord zostaje oficjalnie potwierdzony – 155.4 metra w monopłetwie.
Sobota zaplanowana jest jeszcze bardziej intensywnie. Tego dnia Peter zamierza rzucić wyzwanie dwóm pozostałym rekordom. Na rano wyznaczono próbę w konkurencji bez płetw. Z kolei najbardziej wymagające zadanie – próba w konkurencji bez płetw i skafandra, zostało zapowiedziane na popołudnie.
W okół panuje pełen spokój i na pozór każdy jest zrelaksowany. Jednak im bliżej godziny zero, tym większe napięcie zaczyna unosić się w powietrzu. Na miejscu pojawiły się tym razem ekipy telewizyjne i razem z całą resztą oczekują na start zawodnika. Szwajcar pojawia się punktualnie o 10.00 i po serii ćwiczeń oddechowych i rozgrzewce, wskakuje pod wodę.
Zadanie jakie ma do wykonania, to pobić rekord wynoszący 108 metrów. Powtarza się sytuacja z poprzedniego dnia, gdzie wszyscy zgromadzeni biegają od przerębla do przerębla, śledząc trasę, jaką pokonuje zawodnik. Przy otworze wyznaczającym 80 metrów doping wzmaga się, a sam Peter kontynuuje próbę, którą ostatecznie kończy wynikiem 110.2 metra. Podobnie, jak przy pierwszym rekordzie, pojawia się w przeręblu uśmiechnięty i zrelaksowany, sprawiając wrażenie, że śmiało mógłby przesunąć granicę rekordu jeszcze dalej. Procedura powierzchniowa przebiega bez problemów i Rekord Świata w konkurencji bez płetw staje się faktem!
Mijają kolejne godziny oczekiwania i nieuchronnie zbliża się to, na co wszyscy czekają. Ostatnia, ale i najbardziej wymagająca konkurencja pośród wszystkich trzech. Zawodnik bez płetw i skafandra, jedynie w kąpielówkach, szykuje się do startu w wodzie o temperaturze 2ºC. Napięcie wśród zgromadzonych sięga zenitu. Rozgrzewka krótsza niż poprzednio, co zrozumiałe z uwagi na brak skafandra. Teraz nie można przedłużać czasu, kiedy organizm wystawiany jest na mroźną próbę. Sędzia rozpoczyna odliczanie, Peter po raz ostatni tego weekendu znika pod taflą lodu, to na ten moment wszyscy czekali!
Rozentuzjazmowany tłum śledzi wspólnie trasę zawodnika, ponownie czekając na niego przy każdym przeręblu. Okrzyki radości i pełne entuzjazmu słowa zachęty wzmagają się z każdym miniętym przeręblem, aż w końcu Peter pojawia się na 80-metrze, otrzymując zasłużoną owację! Trzeci Rekord Świata i wpis do Księgi Rekordów Guinnessa staje się faktem!
[blockquote style=”2″]„Jestem bardzo szczęśliwy i niezwykle dumny ze swojej drużyny! To był wspaniały, wymagający projekt, który swoją skalą przewyższał wszystko to, co do tej pory miało miejsce w zawodach freedivingowych, odbywających się pod lodem. Trzy rekordy w dwa dni… to samo w sobie jest właściwie chyba czwartym rekordem?! Chciałbym podziękować wszystkim, dzięki którym całe te przedsięwzięcie było możliwe. Mnóstwo energii, czasu i wysiłku zostało włożone w to, byśmy mogli świętować dziś ten sukces!” – powiedział wzruszony Peter Colat[/blockquote]
Źródło: freediving.ch, taucher.net, landbote.ch
[pro_ad_display_adzone id=”31298″]