Niegdyś został nawiedzony przez św. Pawła z Tarsu, czego pamiątką jest pozostawiony w mieście Pafos pilar, przy którym późniejszy święty dostał kilkadziesiąt batów za szerzenie chrześcijaństwa. Na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, Cypr najechali Turcy i już się nie cofnęli, stąd wyspa należy do dwóch państw: Cypru i Turcji (część północna), o co wciąż toczą się spory.
Dziś zarówno górzysta wyspa, jak i urozmaicona linia brzegowa wynosząca 648 km, zaprasza odwiedzających, proponując im zabytki historyczne, ciekawą kuchnię i oczywiście sporty wodne, w tym nurkowanie.
Swoją podróż łatwo zaplanować samodzielnie. Z Warszawy latają bezpośrednio samoloty taniej linii lotniczej, a ceny hoteli o przyzwoitych warunkach są całkiem sympatyczne, szczególnie poza wysokim sezonem. Wraz z Adamem Cypr eksplorowaliśmy w październiku. Codziennie towarzyszyło nam słońce, upalne 30 C na dworze i przyjemne 26-28 C w wodzie.
Pamiętać należy, że na Cyprze obowiązuje lewostronny ruch, a ceny samochodów w wypożyczalniach są porównywalne (lub niższe) niż w innych krajach UE. Bardzo ważny szczegół: jeśli planujesz przejechać granicę i ponurkować lub zwiedzać turecką część wyspy, sprawdź przed wypożyczeniem, czy dana firma zezwala na przejazd ich samochodem na drugą stronę. Tylko niektóre „rent a car” mają taką opcję, a ubezpieczenie nie obejmuje części tureckiej. Jednak bez obaw, na samej granicy jest budka, w której od ręki nabywa się takie ubezpieczenie, minimum na 3 dni (koszt 22 euro za 3 doby bez względu na ilość osób w samochodzie). Ciekawostką jest, że wszystkie samochody z wypożyczalni mają zawsze czerwone rejestracje, przez co tubylcy praktycznie nigdy nie trąbią i wykazują daleko idące przymykanie oczu na niezdecydowanie, wjechanie pod prąd, czy chwilową zmianę pasa.
Cypr ma do zaoferowania wyszukaną kuchnię, którą jednak próbują zdominować dzieci globalizacji – fast food’y, których jest mnóstwo. Polecam ichni kebab. Wraz z Adamem szukamy zawsze restauracyjek i barów, w których jedzą lokalesi, często na obrzeżach miast z dala od turystycznych centrów. Bywało, że obsługa nie mówiła w ogóle po angielsku i porozumiewaliśmy się na migi. Jednak praktycznie w każdym z takich lokali było pyszne jedzenie, możliwość skorzystania z toalety i … koty. Te ostatnie są na wyspie bardzo bezczelne. Potrafią godzinami łasić się, wpatrywać w oczy jedzącego, a nawet kłaść przednie łapy na uda siedzącego przy stole, co może w skrajnych przypadkach przyprawić delikwenta o zawał. Niektórzy je karmią, inni przepędzają, co na nic się zdaje. Jeśli chce się jeść koty trzeba tu tolerować.
W bardzo wielu miejscach reklamy i banery centrów nurkowych biją po oczach. Warto zorientować się, jakie kto proponuje ceny i co wchodzi w jej skład. Przeważnie nie zawierają sprzętu, albo nie ma różnicy, czy masz swój przytachany z kraju sprzęt, czy nie. My mieliśmy własne klamoty. Różnice cenowe pomiędzy Cyprem a Cyprem tureckim są kolosalne. Mniej więcej 40 euro za nurkowanie, a 25 euro za nurkowanie. Woda wszędzie klarowna. Najgorszą widoczność, jaką mieliśmy, to 15-20 m. Najlepsza to 40 m.
Obowiązkowy jest sławny wrak Zenobia, wybrzeże półwyspu Karpas, czy Capo Greko. Właściwie wszystkie lokalizacje, w których nurkowaliśmy urzekły nas na swój sposób. Właśnie tu po raz pierwszy w życiu w Morzu Śródziemnym widziałem żółwia i to kilkakrotnie. To tu dotykałem fragmenty amfor i kotwice, których nie badał dotąd żaden archeolog, a pochodzą sprzed setek, jak nie tysięcy lat. To tu pływaliśmy z grouperami sporej wielkości i to tu widzieliśmy zwierzęta typowe bardziej dla Morza Czerwonego niż Śródziemnego.
Zapraszam Cię, abyś razem ze mną na łamach D24 śledził cykl krótkich tekstów opatrzonych zdjęciami z kilku różnych części wyspy, na której pierwsi mieszkańcy osiedlili się w osadzie Chirokitia już około 5500 lat przed Chrystusem. Wyspy, na której panuje klimat podzwrotnikowy i która jest uboga w zasoby wodne.
Waluta: euro
Religia dominująca: prawosławie
Stolica: Nikozja
Język urzędowy: grecki, turecki
Wstąpienie do UE: 1 maj 2004
Kod telefoniczny: +357