Nurkowa Korona Ziemi, to projekt realizowany przez Kamila Iwankiewicza i grupę jego przyjaciół. Założenia są dosyć proste, Kamil zamierza zanurkować w najwyżej położonym jeziorze, na każdym z 7 kontynentów. Pierwsze nurkowania miały miejsce już w 2009r, a dziś wiemy, że udało się pokonać półmetek tego niesamowitego planu. Zobaczcie co Kamil miał do powiedzenia na dzień przed wyprawą do Nepalu, gdzie jego celem było położone w Himalajach na wysokości 5400m.n.p.m. jezioro Hongu East.
Tomasz Andrukajtis: Witaj Kamilu, na początek powiedz wszystkim, z jakiej okazji się spotkaliśmy…
Kamil Iwankiewicz: wybieram się w Himalaje, żeby zanurkować.
TA: Co to za nurkowanie, jaki jest cel?
KI: Celem całego projektu jest nurkowanie na 7 kontynentach, w 7 najwyżej położonych jeziorach na kuli ziemskiej. Jesteśmy w tej chwili w fazie 4, jest to półmetek tego projektu, który nosi nazwę Korona Jezior Ziemi. Byliśmy już w obu Amerykach i Europie, teraz czas na Azję i dwa najwyżej położone jeziora, na poziomie 5400 i 5200m.
TA: Skąd pomysł na całe przedsięwzięcie?
KI: To jest moje hobby – góry i nurkowanie. Nurkowaniem zajmuję się od 20 lat, a od 12 jestem instruktorem. W góry z kolei chodziłem już od najmłodszego dzieciaka i zawsze fascynowało mnie to, że są tam jeziora, które nigdy nie były eksplorowane przez nurków. Zawsze byłem ciekaw co jest po drugiej stronie lustra wody. Postanowiłem to sprawdzić osobiście.
TA: Pierwsze nurkowania robiliście w 2009r?
KI: Tak, pierwsze nurkowania w naszym projekcie to była Boliwa z jeziorem wewnątrz wulkanu Licancabur usytuowanym na poziomie 5916m. W tym samym roku zaliczyliśmy też najwyżej położone jezioro w Europie – Matsherjochsee we Włoszech – 3185m.n.p.m. W 2010r. Wyjechaliśmy do Meksyku, gdzie czekało na nas Jezioro Słońca – 4200m.n.p.m, z kolei 2011r. Był dla nas mało szczęśliwy, dlatego że żona Bogumiła bardzo mocno zachorowała, co wiązało się oczywiście z tym, iż cały swój czas Bogumił poświęcił rodzinie. Teraz sytuacja się poprawił i wracamy do akcji.
TA: Powiedz jak to się wszystko zaczęło? Pewnego dnia powiedziałeś po prostu Bogumił słuchaj zróbmy taką akcję?
KI: Wszystko tak naprawdę zaczęło się od moich marzeń i oglądania filmów na Discovery. Bogumił był wtedy moim kursantem, natomiast na pierwszą wyprawę wyjechał ze mną mój asystent Łukasz, z którym udaliśmy się do Boliwii. Sam pomysł był wyśmiewany przez moich kolegów nurków. W świecie nurkowym wtedy trochę zawrzało, że ktoś w ogóle chce zanurkować na wysokości prawie 6000m.n.p.m. Wszyscy powtarzali to samo, że nie ma tabel, że to niemożliwe, a na dodatek śmiertelnie niebezpieczne. Ja udowodniłem, że się mylą i wróciłem z tej wyprawy cało i bezpiecznie do domu. Poza tym zaplanowałem to nurkowanie dosyć mądrze, użyłem tlenu, wiedząc, że w takiej sytuacji mogę zejść na głębokość nawet 12m.
TA: Jak wygląda ekipa, która Cię wspiera? To cały czas Ci sami ludzie, czy do każdego nurkowania dobierasz oddzielny skład?
KI: Ekipę mamy raczej stałą, ale zdarzają się osoby które dołączają na poszczególne nurkowania. Trzon ekipy stanowią: mój brat Krzysztof, który jest nurkiem zawodowym, mój asystent i wieloletni kumpel Bogumił Buczyłko, Magda jego małżonka, która do momentu kiedy pojawiły się problemy zdrowotne, zajmowała się w logistyką. Jest też Łukasz Gaweł z którym znamy się od lat i to on był pierwszą osobą, która pojechała ze mną na rozpoczynającą projekt ekspedycję do Chille i Boliwii.
TA: Jakie problemy pojawiły się na waszej drodze?
KI: Pierwsza wyprawa – zginął mój sprzęt. Sam przyznasz, że to dosyć poważny problem 🙂 Druga sprawa, umawiałem się z człowiekiem, który w Chile miał napełnić moje butle kompozytowe tlenem. Okazało się, że facet wyjechał dwa dni przed moim przyjazdem i na miejscu jego żona poinformowała mnie, że jest w Wenezueli… To jest specyfika tamtego regionu, z miejscowymi nigdy nie wiesz czego się do końca spodziewać. Później w innym miejscu nie chciano mi napełnić moich butli, w obawie przed tym, że nie wytrzymają ciśnienia. Najwyraźniej był to pierwszy raz, kiedy mieli do czynienia z butlami kompozytowymi. Kolejny problem, tym razem poważny nie śmieszny, to choroba wysokogórska, jakiej nabawił się Łukasz. Było tego trochę, ale za każdym razem dawaliśmy radę.
TA: Powiedzmy teraz kilka słów o sprzęcie jakiego będziesz używał. Komputer posłuży zapewne tylko jako głębokościomierz?
KI: Zgadza się i to tez nie do końca, ponieważ na nurkowaniach na dużych wysokościach, sprawdza się tylko głębokościomierz kapilarny. Dodatkowo będę miał linę, na której co 1-2m będą oznaczenia, na jakiej głębokości właśnie jestem. Za przygotowanie tej liny odpowiedzialny jest Boguś. Wcześniej miałem komputer Galileo Sol, ale już na 4200m.n.p.m odmówił posłuszeństwa. Dlatego głębokościomierz kapilarny jest najlepszym wyjściem, niestety jego mankamentem jest to, iż dokładnie wskazuje głębokość jedynie do ok. 20m. Później skala robi się zbyt mała i utrudnia to precyzyjne odczytanie faktycznej głębokości. Dlatego linka jest obowiązkowa. Jak to zazwyczaj bywa, najprostsza metoda jest najlepsza. Suchacz to prezent od firmy Ocean Tech, skafander Northern Diver model Divemaster, w komplecie z nim otrzymaliśmy również obudowę do aparatu i oświetlenie włoskiej fiormy Isotta. Nurkował będę w konfiguracji sidemount, dla większej swobody ruchów. Uprząż zapewniła mi firma X-Deep. Jestem z niej bardzo zadowolony, świetnie się w tym pływa. Zwłaszcza przy moim nadwyrężonym kręgosłupie. Co do automatów to mam 2 komplety, pierwszy to Apeks XTX200, a drugi Poseidon Xstream.
TA: Nie myśleliście nad ogrzewaniem elektrycznym?
KI: Owszem na Baltictechu Boguś rozmawiał na ten temat z kimś z Santi, ale nie byli zainteresowani naszym projektem. Natomiast z pomocą zaoferował się Paweł Jarmułowicz produkujący pod marką Sea Monster. Niestety nasze limity wagowe wykluczyły ogrzewanie elektryczne, ale od Pawła, za co mu bardzo dziękujemy, mamy lampy HID’owe. Wracając jeszcze do ogrzewania elektrycznego to nie było ono konieczne. Na nurkowanie trwające max 1,5h w zupełności wystarczy ocieplacz i skafander Northern Diver Divemaster, który jest wykonany ze sprasowanego neoprenu.
TA: Jakieś oczekiwania co do tego nurkowania poza ustanowieniem rekordu?
KI: Zastanawia mnie co się kryje w tym jeziorze. Czy jest tam życie? Jak ono wygląda? Tego typu pytania krążą mi po głowie…
TA: W takim razie powodzenia i do zobaczenia po Twoim powrocie!
KI: Dzięki, i do zobaczenia!
Foto: Kamil Iwankiewicz Extreme Adventure