Aktualności Wraki

M/V “Seeburg” mógł być największą atrakcją Zatoki Gdańskiej

Pochodzący z czasów II Wojny Światowej M/V “Seeburg”, mógłby być dziś jednym z najciekawszych wraków Zatoki Gdańskiej. Niestety dla braci nurkowej, po wielu trudach i niepowodzeniach, udało się w końcu wyrwać morzu wrak mierzący niemal 170 metrów! Po późniejszym wyremontowaniu w Stoczni Gdynia, wcielono go w szeregi Polskich Linii Oceanicznych. Zapraszamy do zapoznania się z interesującą historią tej jednostki.

Statek został zamówiony przez angielskie przedsiębiorstwo Blue Star Line w duńskiej stoczni Burmeister & Wain. Niestety dla armatora w 1943 roku, kiedy ukończono jego budowę, Dania znajdowała się pod okupacją niemiecką. W takich okolicznościach statek noszący wówczas nazwę “Adelaide Star”, został zarekwirowany przez okupanta i przekazany do użytku Kriegsmarine. Po przemianowaniu na M/V “Seeburg” i wciągnięciu niemieckiej bandery, drobnicowiec pełnił rolę okrętu-bazy dla okrętów podwodnych.

-- Reklama --
Suchy Skafander Seal

adelaide1_dzierzynski_1

Taki stan rzeczy utrzymywał się do pierwszych dni grudnia 1944 roku. Przeszukując źródła możemy natrafić na dwie wersje tego, w jaki sposób “Seeburg” powędrował na dno. Pierwsza z nich sugeruje, że zatonięcie nastąpiło 2 grudnia, w wyniku wpłynięcia na minę. Z kolei druga, przypisuje zatopienie radzieckiemu okrętowi podwodnemu klasy Szczuka – Szcz-407. Informacje zamieszczone na stronie uboat.net sugerują, że miało to nastąpić 4 grudnia na pozycji 54°39’N, 18°39’E.

W większości podobnych wypadków, w tym miejscu kończyła się historia zatopionej jednostki pływającej, a rozpoczynała się zupełnie nowa opowieść. Dla wielu czytających te słowa na pewno dużo bardziej interesująca historia wraku. Jego eksploracji, dokumentowania, nurkowań etc. Niestety dla miłośników nurkowania wrakowego na Bałtyku, tym razem postanowiono postąpić inaczej. W 1951 roku, po zlokalizowaniu na południe od Jastarni zatopionej jednostki, do akcji wkroczyło Polskie Ratownictwo Okrętowe. Wrak M/V  “Seeburg” ostatecznie wydobyto z głębokości 32 metrów.

adelaide1_dzierzynski_2

Zatopiony statek miał długość 169 metrów i szerokość 21,4 metra. Napędzały go dwa silniki spalinowe Diesel Burmeister & Wain ,o mocy 14600 KM. Wprawiały one w ruch dwie śruby, pozwalając na rozwinięcie prędkości 17 węzłów. Całkowita nośność jednostki wynosiła 12812 TDW. Nie wiem jak inni, ale ja, kiedy czytam o prawie wraku mierzącym niemal 170 metrów i leżącym na głębokości 32 metrów w Zatoce Gdańskiej, wciąż nie mogę uwierzyć, że nam go „zabrano”.

Niemniej jednak, dzięki długiej i żmudnej batalii doprowadzono do wydobycia “Seeburga” i odholowania go do stoczni. Misja określana na ówczesne czasy jako niemożliwa do przeprowadzenia trwała 3 lata. W tym czasie zmieniono również nazwę roboczą statku na “Jastarnia”. Zapewne wszystko co niemieckie, nie kojarzyło się najlepiej władzy ludowej, a wszak cała operacja miała stanowić olbrzymi w sukces propagandowy.

adelaide1_dzierzynski_3

Kiedy w 1954 roku wrak udało się w końcu oswobodzić z dna, trafił on na remont do Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Po kolejnych 3 latach – 29 czerwca 1957 roku, został oficjalnie wcielony w skład Polskich Linii Oceanicznych. Zapewne aby uwydatnić rangę sukcesu, jakim były prace prowadzone od 1951 roku, postanowiono ochrzcić jednostkę, nadając jej imię po jednym z największych komunistycznych zbrodniarzy – Feliksie Dzierżyńskim.

W trakcie służby w Polskiej Marynarce Handlowej “Dzierżyński” był największą jej jednostką. Pływał w dalekie rejsy na trasie Antwerpia-Szanghaj-Gdynia. Trwało to aż do 1963 roku. W wyniku zderzenia ze śluzą w Skaldzie, statek doznał poważnych uszkodzeń a zalaniu uległa maszynownia. “Dzierżyńskiego” odholowano na mielizny rzeki Schelde, jednak po paru dniach jednostka przełamała się na pół. Ostatecznie całość pocięto i zezłomowano w Antwerpii.

Mimo burzliwej i pechowej historii oraz przykrego końca, coś wartościowego nam zostało po tym statku. Poza sukcesem propagandowym sławiącym potęgę Polskiej Republiki Ludowej oraz 6-latami służby w Polskich Liniach Oceanicznych, do dziś przetrwały książka oraz film, przybliżające akcję wydobywczą. Niewątpliwy kawałek historii nurkowania w wykonaniu prawdziwych jego pionierów.

Trwająca 22 minuty produkcja video na pewno jest czymś, z czym warto się zapoznać. Niemniej jednak wyobrażacie sobie dzisiaj wrak długości 170 metrów na dnie  Zatoce Gdańskiej? W limitach rekreacyjnych? Eh ten PRL…

Źródło: nurkowanie.biz, wrecksite.eu, plo.com.pl, uboat.net

[pro_ad_display_adzone id=”31298″]

Czytaj także

Wgrywam....

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie ze strony oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookies. Zgadzam się Czytaj dalej