Aktualności Morze Bałtyckie Wraki

Lew u wybrzeży Sztokholmu… XVII-wieczny wrak holenderskiej jednostki handlowej – video

W 2008 roku nurkowie techniczni nurkując na głębokości 50 metrów, w archipelagu Sztokholmskim odnaleźli wrak. Odnajdując ten piękny statek nie wiedzieli jeszcze że to XVII’ wieczny holenderski statek handlowy. Widząc piękną rzeźbę lwa na pokładzie postanowili nadać mu kryptonim „Lion Wreck”. Teraz archeolodzy podwodni z Maritime Archaeological Research Institute w Södertörn University, próbują rozwikłać zagadkę tajemniczego wraku. Po pierwszych oględzinach jednostki, której stan zachowania był wyjątkowo dobry stwierdzono, że prawdopodobnie jest to niewielka filuta.

Zgodnie ze Szwedzkim prawem każdy z wraków starszy niż 100 lat jest automatycznie poddawany ochronie. Jednak nie wyklucza to nurkowań turystycznych. Stosunkowo niewielka głębokość oraz bliskość brzegu mogą spowodować że będzie to niedługo jedno z najpopularniejszych miejsc nurkowych w Szwecji. Jednak ze względu na możliwość niszczenia przez nurków stanowiska archeolodzy planują wkrótce wprowadzić tam zakaz nurkowań.

lewo2

Tak dobry stan zachowania wraku generuje zarówno problemy badawcze jak i pomaga w identyfikacji jednostki. Zazwyczaj archeolodzy mają do czynienia z denną częścią statku i to szczegóły konstrukcyjne takie jak uszczelnienie, łącznia między klepkami czy sam szkielet mówią o pochodzeniu i datowaniu statku. W tym przypadku jednak kadłub jest zachowany prawie w całości i próba dotarcia do powyższych informacji łączyła by się ze zniszczeniem zabytku.

-- Reklama --
Suchy Skafander Seal

Kolejnym problemem była głębokość zalegania jednostki wynosząca 50m. Długie przebywanie na tej głębokości wiążące się dokładną dokumentacją wraku wymaga odpowiedniego sprzętu i wyszkolenia. Na szczęście nurkowie którzy odkryli wrak, postanowili współpracować z archeologami i to właśnie oni wykonali dokumentację jednostki. Nurkowania odbywały się na reabreatherach. Widoczność wahała się od 1,5 do 4 m, dlatego dokładna dokumentacja wymagała by dużych nakładów finansowych. Dlatego też ekipa zdecydowała się na ogólną dokumentację stanowiska.

Głównym celem badań było uzyskanie ogólnego zarysu wraku i inwentaryzacja luźnych zabytków, które w przyszłości mogą zostać łatwo zabrane ze stanowiska. Przed rozpoczęciem pomiarów, autor badań stworzył kilka szkiców bazując na zdjęciach i filmach zrobionych przez nurków, oraz zebrał materiał porównawczy. Szkice te następnie służyły jako „podkład” pod pobierane pomiary i inwentaryzację. Połączenie tych szkiców i pomiarów pozwoliło stworzyć plan jednostki.

Lew spoczywa na stępce na mulistym dnie. Wygląda jakby ktoś „zaparkował” tam statek, a nie jak miejsce katastrofy morskiej. Takie ułożenie jednostki, przy jednoczesnym doskonałym jej zachowaniu zdarza się niezwykle rzadko. Prawdopodobnie kadłub zapadł się w muł na około 1,5 metra. Na dnie przy dziobie spoczywają dwie kotwice, natomiast trzecia wisi gotowa w każdej chwili do zrzucenia. Prawdopodobnie jest to oryginalna ilość kotwic jakie posiadał ten statek. Na pokładzie dziobowym wciąż znajduje się winda kotwiczna. Statek mierzy 22 metry pomiędzy dziobem a rufą. Poszycie wzmocnione jest dwoma wzdłużnicami biegnącymi na wysokości linii wodnej. Pokład dziobowy kończy się dokładnie w miejscu gdzie osadzona jest winda kotwiczna. Pokład rufowy zakończony jest dwoma pompami, z których jedna jest zniszczona. Bezan maszt jest przechylony mocno w stronę pokładu. Grotmaszt, fokmaszt i bukszpryt wciąż osadzone są na swoich miejscach.

Jednostka zanurzona jest w mule, dlatego ciężko, zbadać jej wnętrze. Jednak układ kabin w XVII wiecznych statkach holenderskich był bardzo podobny i na podstawie analogii można wysnuwać wnioski. Pod pokładem rufowym usytuowana była kajuta kapitańska. Było to jedyne pomieszczenie na statku które posiadało okna. Niestety szyby w oknach zaginęły, a samo pomieszczenie wypełnione jest sedymentem. W podłodze pomieszczenia znajduje się 14 centymetrowy otwór, który badacze interpretują jako toaletę. Analogicznie na dziobie znajdowało się małe pomieszczenie nazywane kabiną prochową. Jeśli statek był uzbrojony w tym miejscy przechowywany był proch. Pomieszczenia dla załogi znajdowały się w okolicach śródokręcia. Sądząc po wielkości załoga Lwa mogła liczyć od 6 do 10 osób.

W XVII wieku wyposażenie i ładunek statków był bardzo cenny. Dlatego szyprowie podejmowali wiele trudów aby wydobyć te dobra. Używano do tego dzwonów nurkowych i nurków bezdechowych. Na wrakach leżących na niewielkich głębokościach można zaobserwować ślady działalności nurków sprzed ponad 300 lat. Dzięki temu że Lew leży na głębokości 50 metrów, nie uległ próbom wydobycia wyposażenia.

Ślady kolizji są bardzo wyraźne. Jest to złamany bukszpryt i fokmaszt, który leży na pokładzie. Dolne części masztów wciąż tkwią w swoim miejscu. Nie wiadome jest czy statek uderzył w skały czy może w inny statek. Również nierozwiązaną zagadką jest czy zatoną w miejscu kolizji czy może w trakcie płynięcia w miejsce naprawy. Nie zaobserwowano szczątków ludzkich więc można przypuszczać że cała załoga zdołała opuścić tonącą jednostkę.

lewo1

Lew posiadał 3 maszty z których fokmaszt i grotmaszt nosiły ożaglowanie rejowe. Wszystkie maszty są złamane i ich części leżą na pokładzie lub poza wrakiem. Najbardziej zniszczony jest bezan maszt, który wyrwany gniazda. Kiedy statek jeszcze pływał nosił na sobie żagiel łaciński.

Najbardziej spektakularne i widowiskowe na wraku są rzeźby. Jeden elementów statku zdobiony jest rzeźbą głowy żołnierza. Znajduje się tam też rzeźba lwa od której wrak przyjął przydomek. Luźno poza wrakiem leżą drewniane ornamenty które zdobiły nadbudówkę rufową. Prawdopodobnie w niepiśmiennej społeczności żeglarzy XVII wieku rzeźby mogły symbolizować nazwę statku.

Wrak ten jest reliktem handlu między Holandią i Szwecją. W XVII wieku sytuacja gospodarcza tych dwóch krajów była bardzo podobna. Kolejnym podobieństwem był protestantyzm, który definiował jednego wroga: kraje katolickie. Oba kraje były zniszczone przez wojny. W 1614 roku podpisano umowę o nieagresji między tymi dwoma krajami. Umowa ta miała zastosowanie podczas wojny Kakmarskiej (1611-1613) w której, handel miedzią z Holandią podtrzymywał gospodarkę Szwecji która potrzebowała pieniędzy na wojnę.

Fluity były najbardziej pospolitymi statkami w XVII wieku. Można nazwać je „końmi pociągowymi” ówczesnego handlu. Ogromnym plusem tych jednostek był fakt że mogły przewozić bardzo dużo towaru przy niewielkiej załodze. Ich konstrukcja była zestandaryzowana jednak nie zachowały się żadne plany tych statków bo prawdopodobnie nigdy nie istniały. Według badaczy pomimo standaryzacji wymiarów i wyglądu jednostki te wciąż były budowane „na oko”.

„Lion Wreck” jest pozostałością tego typu działalności morskiej i dzięki dokładniejszym badaniom pozwoli nam przybliżyć życie na morzu w XVII wieku oraz meandry ówczesnego handlu. Być może także uda się rozwikłać zagadkę zatonięcia i imię tej pięknej jednostki leżącej w mrocznych wodach Bałtyku.

Badania prowadzone były przy współpracy z nurkami z Deep Sea Productions, znanymi ze znalezienia takich wraków jak Mars czy Svartet. Archeolodzy planują wkrótce wrócić na stanowisko razem z wspomnianymi nurkami by dalej prowadzić badania nad tym ciekawym wrakiem.

Źródło: podwodna.net

Tekst powstał na podstawie:

Eriksson N. 2012 The Lion Wreck: a survey of a 17th-century Dutch merchant ship—an interim report [w:] International Journal of Nautical Archaeology 41 issue 1

Czytaj także

Wgrywam....

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie ze strony oznacza wyrażenie zgody na wykorzystywanie plików cookies. Zgadzam się Czytaj dalej